Najmłodsi uczniowie powrócili do szkół

2021-01-24 12:00:00(ost. akt: 2021-01-23 11:25:17)

Autor zdjęcia: gov.pl

Od 18 stycznia do nauki stacjonarnej powrócili uczniowie klas I-III ze szkół podstawowych. Zanim do tego doszło placówki musiały stawić czoła nowym wymogom narzuconym przez ministerstwo. Jednak nie wszystkie były możliwe do spełnienia.
Przed największym problemem stanęli dyrektorzy szkół, które znajdują się w starych budynkach. Tam m.in. toalety są skupione w jednym miejscu, przeważnie na parterze lub w kondygnacji podziemnej. W takich obiektach nie ma toalet na każdym piętrze. - Wiele z nałożonych na nas wytycznych jest po prostu nierealnych. Żeby spełnić niektóre z nich musielibyśmy dobudowywać piętra. My oczywiście najbardziej jak tylko możemy staramy się przestrzegać sanitarnego reżimu - mówi Elżbieta Jadczak, p.o. dyrektora Szkoły Podstawowej nr 1. Budynki tej szkoły mają prawie 100 lat.

W jaki sposób szkoła przygotowała się organizacyjnie na przyjęcie uczniów? - Dzieci podzielone na dwie tury przychodzą do szkoły na różne godziny. Korzystają przy tym z osobnych wejść i wyjść. Nauczyciele sami regulują czas lekcji a przerwy spędzają z uczniami w klasie. Sale są oczywiście co jakiś czas wietrzone. W stołówce zostały wyznaczone przerwy dla poziomów poszczególnych klas. Cały czas mierzymy temperaturę uczniom przy wejściu, co zresztą robiliśmy już wcześniej. Oczywiście standardowo dostępne będą dezynfekatory., żele czy woda z mydłem antybakteryjnym. Dzieci są izolowane w klasach, a przy korzystaniu z części wspólnych noszą maseczki - wymienia Elżbieta Jadczak. Problemem przy dużej ilości dzieci może być funkcjonowanie świetlic. P.o. dyrektora kętrzyńskiej "Jedynki" zwraca też uwagę na inną sytuację. - Nierealne jest przypisanie jednego nauczyciela do jednej klasy. Owszem, pani z Ia dalej będzie panią z Ia. Ale angliści, katecheci czy wuefiści będą przychodzili też do Ib i Ic. Wychowawcy klas I-III nie uczą angielskiego czy religii - podaje przykład Jadczak.

Jak jednak podkreśla - istotne jest wsparcie, które płynie ze strony organu prowadzącego, jakim jest kętrzyński Urząd Miasta. - Mieliśmy przed powrotem uczniów spotkania w urzędzie. Pan burmistrz i pani naczelnik co chwilę się z nami spotykają. Wsparcie z ich strony mamy. Pomagają na tyle, na ile mogą, a my czujemy, że z naszymi problemami nie jesteśmy sami - dodaje Elżbieta Jadczak.

Zadowolenia z powrotu nie kryją sami najbardziej zainteresowani, czyli uczniowie klas I-III. - Ja już miałem dosyć siedzenia w domu. Tutaj przynajmniej mam na żywo kolegów, z którymi mogę normalnie pogadać - stwierdza jeden z nich.

Starsi uczniowie na powrót do szkoły muszą poczekać przynajmniej do początku lutego.

Wojciech Caruk


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5