Zamknęli siłownie, ale nie ciężarowców

2020-11-07 08:01:55(ost. akt: 2020-11-07 08:03:57)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

SPORTY SIŁOWE || Piekary Śląskie stały się 24-25 października areną jubileuszowej, 30. edycji Międzynarodowych Mistrzostw Polski Masters. Na podium — już niemal zgodnie z tradycją — nie zabrakło naszych weteranów, braci Rutkowskich ze Srokowa: Jarosława i Bogdana.
— Przygotowania do tych mistrzostw były dość... dziwne. Praktycznie do ostatniej chwili ważyły się losy imprezy. Nie było pewności czy się odbędzie. Trzymaliśmy rękę na pulsie, byliśmy w stałym kontakcie z organizatorami — wspomina młodszy z braci, 54-letni Jarosław.

Dodaje, że kolejną z niedogodności były oficjalnie zamknięte siłownie. Bo gdy rywalizuje się nie tylko z rywalami, ale i pokaźnymi ciężarami, pompki w zaciszu domu nie wystarczą. W prywatnym zakresie, przy wsparciu znajomych, udało się pokonać jednak i tę przeszkodę.

W Piekarach Śląskich pojawiła się w niedzielę niemal cała czołówka polskich ciężarowców. Obu reprezentantów powiatu kętrzyńskiego wspierał na miejscu (i w roli kibica, i "doradcy")... ich brat, Dionizy. Również utytułowany siłacz, który tym razem — z powodów prywatnych — nie mógł sam sięgnąć za sztangę.

Ostatecznie, 55-letni Bogdan wywalczył złoto w kategorii wagowej do 81 kg, zaś w kat. wiekowej (55-59 lat) zdobył brąz. Łupem Jarosława padło z kolei srebro w wadze 81 kg oraz brąz w kat. wiekowej (50-54 lata). Radość z nowych trofeów mieszała się u niego jednak z dużym niedosytem.

— Szczerze? Jeśli miałbym ocenić samego siebie, to przyznałbym sobie trójkę. Daleko było mi do rekordu życiowego. W rwaniu osiągnąłem wynik 75 kg. W podrzucie 107 kg, czyli o 3 kg mniej niż zwycięzca. Jakikolwiek jednak rezultat by nie był, byliśmy zadowoleni z faktu, że udało się w ten sposób zakończyć tegoroczny sezon. Szans na więcej tego typu imprez w tym roku nie ma zbyt wielkich — dodaje Jarosław, który po zawodach udał się z bratem po kolejną, dodatkową nagrodę.

Jeśli bracia ze Srokowa gdzieś w tym roku jeszcze wystąpią, to będzie to memoriał Kamińskiego w Radomsku (8 listopada). Gdyby jednak udział okazał się niemożliwy, to szczyt formy szykować będą dopiero na kolejny rok. Na przełomie marca i kwietnia, w Konstantynowie Łódzkim odbyć mają się mistrzostwa Polski. W maju natomiast powinny ruszyć "tegoroczne" mistrzostwa Europy (zostały "przeniesione" z powodu ograniczeń tłumaczonych zagrożeniem epidemicznym).

— Nikt z nas nie ma zamiaru przestać ćwiczyć. Nawet gdyby przyszło zapomnieć i o mistrzostwach przyszłorocznych. Jesteśmy w takim wieku, że nie możemy pozwolić sobie na przerwę. Poza tym... Podnoszenie ciężarów weszło nam w krew już tak, że trudno byłoby się z nim rozstać — podsumowuje Jarosław Rutkowski.

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5