FELIETON: Szymon Kołdys pisze. Zmiany w Nowym Roku

2020-01-04 15:00:00(ost. akt: 2020-01-04 15:34:26)
Szymon Kołdys

Szymon Kołdys

Po Nowym Roku w Kętrzynie Warmia oficjalnie już nie istnieje. Dziwnie się człowiek czuje, kiedy ma świadomość, że przestaje działać coś, co przez całe jego dotychczasowe życie działało. Dla 140 rodzin przybędzie jeden bezrobotny.
Jak szybko ludzie podejmą pracę gdzie indziej, któż to wie? Nie napawa szczęściem noworocznym świadomość, że kolejny zakład w mieście przestaje działać. Co pozostało z miasta, które kiedyś szczyciło się największym uprzemysłowieniem w regionie? Wspomnienie pozostało i tyle, w dodatku przybywa witryn lokali, na których ogromnymi literami wypisane widnieją zdania typu „wynajmę lub sprzedam”. Kiedy Warmia znika, to mówi się o tym w Polsce, ale kogo obchodzi, gdy kolejny warzywniak znika? A warzywniak to też przecież część lokalnego biznesu.

Wydaje się, że od Nowego Roku całkiem niezłym pomysłem biznesowym byłoby zajmowanie się śmieciami. W sumie to w całej Polsce mówi się, że ceny usług za wywóz śmieci mogą być nawet kilkukrotnie wyższe. Rząd próbuje ograniczyć szarą strefę w śmieciowym biznesie, nałożył ustawowo dodatkowe wymagania na samorządy, wzrastają koszty osobowe (większa płaca minimalna), drożeje energia czyli inflacja, trzeba poczynić inwestycje no i ci niedobrzy Chińczycy, którzy już nie chcą europejskich śmieci przyjmować, tak jak wcześniej przyjmowali - to wszystko składa się na wzrost cen za wyrzucane odpadki dla przeciętnego Kowalskiego. Podejrzewam, że taki układ spowoduje, że za parę lat będziemy walczyć ze smogiem, tak jak to walczą w Krakowie czy Katowicach, bo "zielone płuca Polski" zostaną zadymione palonymi w piecach plastikami. W naszym gonieniu za Europą to, co wychodzi dość dobrze, to doganianie cen.

Można by pokusić się o oszczędzanie np. prądu choćby kupując ledowe żarówki. Ale ostatnio usłyszałem od bliskiego znajomego, że w związku z małym zużyciem energii elektrycznej dostał podwyżkę ceny za jednostkę zużycia o 45%. W sumie logiczne, bo gdyby wszyscy klienci elektrowni naraz wymienili żarówki na 7 razy oszczędniejsze, elektrownia skasowałaby dużo mniej za rachunki. A wiadomo, że elektrownia chce zarobić nie mniej niż w poprzednich latach, więc co robi - podnosi cenę. W efekcie Kowalski płaci tyle samo po wymianie żarówek, ile płacił przed wymianą żarówek. Opłaca się oszczędzać? Podobnie się ma rzecz z innymi kwestiami (woda, ciepło).

A za tym wszystkim stoi niestety ludzka miłość do pieniędzy, która nie pozwala człowiekowi i firmom powiedzieć: "mam dość, wystarczy mi". Jeśli miałbym życzyć wszystkim jakiejś zmiany na Nowy Rok, to życzyłbym tego byśmy każdy przejaw miłości do pieniędzy zamienili na przejaw miłości do bliźniego.

Szymon Kołdys
pastor@baptysci.ketrzyn.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5