WEEKEND Z KSIĄŻKĄ: Michał Gołkowski - "Złote Miasto"

2019-11-10 10:00:00(ost. akt: 2019-11-10 11:07:21)

Autor zdjęcia: archiwum

Uzbrojeni po zęby wikingowie, czasy wczesnego średniowiecza i intrygujący bohaterowie z Zahredem na czele. Do tego solidna fantastyka osadzona w historycznych realiach. Czego można chcieć więcej?
Autora wielbicielom polskiego fantasy przypominać nie trzeba. Stali czytelnicy książek ukazujących się pod szyldem Fabryki Słów bardzo dobrze znają takie cykle jak m.in. "Komornik" czy świetne "Stalowe szczury". Ja mogę również nie do końca być obiektywny, chociaż przyznam, że cykl o przygodach Zahreda do tej pory poznawałem wybiórczo.

Okazuje się, że we wrześniu w księgarniach pojawił się czwarty już tom z cyklu "Siedmioksiąg grzechu". I jak nazwa wskazuje - nie ostatni. Od razu jednak uspokajam. Przygodę z cyklem śmiało można rozpocząć od "Złotego Miasta". A potem oczywiście szybko nadrabiać zaległości. Pierwszą częścią cyklu był "Spiżowy gniew", który pochłonąłem w trzy noce. Drugim tomem są "Bogowie Pustyni", których niestety pominąłem. Trzeci tom "Bramy ze złota. Świątynia na bagnach" to pierwsza część trylogii, której "Złote Miasto" jest kontynuacją". Przyznaję, że pierwszą część leżącą jakiś czas nam ojej półce chwyciłem do ręki na wieść, że "Złote Miasto" przypadnie mi w udziale recenzować. Dlatego powtarzam, perypetie Zahreda możemy zacząć poznawać właśnie od wrześniowej publikacji.

Co ważne, akcja każdej części toczy się w innym miejscu i czasie. Łączy je postać głównego bohatera. W przypadku "Złotego Miasta" mamy rok 717 n.e. Przenosimy się wiec w zamierzchłe czasy początków chrześcijaństwa i Europy targanej konfliktami i intrygami. Przemierzamy Stary Kontynent patrząc na zachodzące zmiany. Wraz z grupą wikingów i Zahredem jesteśmy świadkami walki o władzę i bogactwo, a także o wpływy. Widzimy, jakie narzędzia są w tym celu wykorzystywane, łącznie z rozszerzającą się w tym czasie chrystianizacją.

Nie będę zdradzał poszczególnych wątków. Wspomnę tylko, że opowieść obfituje w historyczne smaczki ozdobione odrobiną humoru, tajemnicy a nawet... mistycyzmu. Są intrygi i międzynarodowe konflikty. Jest potężne Złote Miasto (nie będę zdradzał jego nazwy), którego murom zagraża młode, rozwijające się imperium. Nie ma miejsca i czasu na nudę, bo akcja pędzi niczym pendolino już od pierwszych stron dość grubej książki. I uważajcie - wciąga. Tylko przez to, że musiałem robić przerwy na normalną pracę i odrobinę snu to czytanie mi się trochę przeciągnęło.

Ci którzy znają Zahreda z poprzednich części mogą być zaskoczeni jego... złagodzeniem. Tak, ten bohater zdecydowanie ewoluuje i sam jestem ciekaw w jakim kierunku podąży w kolejnych tomach. Dalej jednak jest w stanie dążyć po przysłowiowych (chociaż nie tylko) trupach do upragnionego celu. Dalej jednak nie poznajemy niejasnego pochodzenia naszego bohatera. Mam wrażenie, że autor wzmacnia nasz głód przed kolejnymi tomami. Ja po przeczytaniu w tej chwili już trzech, co noc przed snem zadaję sobie pytanie "Kim jest Zahred?".

Naprawdę nie wiem, co więcej mogę napisać. Frank Zappa powiedział kiedyś, że "pisać o muzyce to tak jak tańczyć o architekturze". I tak jest z literaturą. Tak jest z tą książką. Trzeba ją po prostu odbierać samym sobą, a nie sugerując się wypocinami recenzentów. Ci kierując się swoimi gustami nigdy nie będą obiektywni. Ja wiem, że po kolejny tom sięgnę z wielką przyjemnością. A długo na niego czekać już nie trzeba. Nadrabiajcie szybko zaległości w przygodach Zahreda, bo nadciąga ostatnia część trylogii "Bramy ze Złota". 13 listopada swoją premierę będzie miał "Zmierzch Bogów".

Pierwsze dwa domy cyklu "Siedmioksiąg grzechu" są dostępne w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Kętrzynie Filia nr 2 i 3.

Wojciech Caruk

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5