Awans bez euforii. Od mistrzostwa ligi do... "żałoby" [WYWIAD]

2019-07-25 09:01:00(ost. akt: 2019-07-25 09:07:06)

Autor zdjęcia: MOSiR Kętrzyn

PIŁKA NOŻNA\\\ — To była naprawdę trudna decyzja — mówi Andrzej Kłosowski po oficjalnym rozpadzie zespołu dziewcząt z MOSiR Kętrzyn. Decyzja była bolesna tym bardziej, że kętrzynianki zdominowały sezon 2018/2019 i wywalczyły awans do II ligi.
— Dużo spędziłeś ostatnio czasu na przyjmowaniu gratulacji?
— W tym roku i w Żaglu, i w MOSiR udało się zebrać naprawdę świetne ekipy. To głównie ich zasługa, że udało nam się wygrać. I to w pięknym stylu, bo w obu przypadkach dysponowaliśmy naprawdę dużą przewagą punktową. Gratulacji wbrew pozorom nie było aż tak dużo. Choć przyznaję, że - patrząc z boku - mogłoby się wydawać, że faktycznie powodów do radości jest niemało.

— "Mogłoby się wydawać"? Doprowadziłeś równolegle dwa kompletnie różne zespoły do tytułu mistrza (MOSiR i Żagiel Piecki). Jakim cudem mogłoby wyglądać to kiepsko od środka?
— W przypadku Piecek oczywiście euforia jest niesamowita, bo praktycznie z marszu udało się Żaglowi wrócić do klasy okręgowej. To duży sukces i z niecierpliwością czekamy na kolejny sezon i kolejnych rywali. Zupełnie inaczej sytuacja prezentuje się w MOSiR Kętrzyn. Dziewczyny wywalczyły awans, kompletnie zdominowały III ligę...

— Podejrzewam jednak, że kasy na II ligę nie będzie.
— To było jasne już od dawna. Z tym faktem byliśmy oswojeni. Okazało się jednak, że zespół mistrzyń się... rozpadł.

Obrazek w tresci

fot. archiwum prywatne

— Definitywnie?
— Długo zastanawialiśmy się co z tym fantem zrobić. Realia są jednak takie, że udziału zespołu dziewcząt nie zgłosiliśmy nawet do Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej. To była naprawdę trudna decyzja, ale innej - w mojej ocenie - obecnie nie można było podjąć.

— Skąd tak drastyczny krok? Miałem pytać o triumfy, przyszło rozmawiać o żałobie...
— Zespół, który w sezonie 2018/2019 rywalizował w III lidze, był bardzo mocny. Duża w tym zasługa także dziewcząt z Mrągowa czy Srokowa. Kluczowym problemem był i jest jednak brak jakiegokolwiek zaplecza. Jakichkolwiek młodszych grup, które mogłyby "uzupełniać" główną kadrę. Na początku sezonu dysponowaliśmy 18 zawodniczkami. Wiosną zaczęło się to już sypać, 6 dziewczyn odeszło. Ostatnia prosta sezonu to było ciągłe zamartwianie się czy uda się zebrać pełny skład. Nie zawsze się to udawało, czego dowodem jest np. mecz z Wikielcem, na który pojechaliśmy w dziesiątkę. Teraz byłoby jeszcze gorzej, bo część zawodniczek wkrótce wyjeżdża do szkoły, na studia, do pracy... Po prostu nie byłoby komu grać.

— Nie będę pytał "czy", zapytam "jak bardzo" szkoda?
— Bardzo. Widziałem ile serca wkładała w treningi i mecze większość dziewczyn. Potrafiły kompletnie przestawiać swoje prywatne plany dla dobra drużyny. Sam również dużo serca włożyłem w tę ekipę. Wspólnie zrobiliśmy chyba wszystko, by móc - przynajmniej od strony sportowej - poczuć awans do II ligi.

Kamil Kierzkowski


Obrazek w tresci


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5