Legendy znów zagrają legendy [ROZMOWA]

2019-06-12 22:00:00(ost. akt: 2019-06-12 22:17:47)
Projekt Legendy po dwóch latach powraca na scenę

Projekt Legendy po dwóch latach powraca na scenę

Autor zdjęcia: Dorota Gawerska

Już 14 czerwca o godz. 20.00 w kętrzyńskim Winnersie usłyszymy wszystkim dobrze znane utwory z repertuaru m.in. The Beatles, Scorpions czy Dżemu. Pod szyldem Projektu Legendy ponownie łączą siły muzycy zespołów Dr Watt i Synkopa.
— Od czasu waszego pierwszego i zarazem ostatniego koncertu pod szyldem Projekt Legendy mijają dwa lata. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na wasz powrót?
Paweł Korol: Proza życia. Waldek (Rudziński, gitarzysta - przyp. red.) musiał wyjechać do córki do Holandii. My zajmowaliśmy się Wattem, coverem Abby i teledyskiem. Tak to się odwlekło.

— Teraz wracacie z nowym repertuarem. Słuchacze, którzy przyjdą 14 czerwca na koncert usłyszą nowe utwory?
PK: Bazujemy na poprzednim repertuarze. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, żeby przygotować więcej nowych utworów. Takie się jednak oczywiście też pojawią. Będą to m.in. The Beatles, Trzy Korony, Scorpions. Statystycznie tak ok. 30 procent to będą piosenki wcześniej przez nas niegrane.

— Wasz realizator dźwięku, Sławek Szuszczewicz, określa was mianem "dziadki na żylecie"...
PK: Nie mnie. Tylko Waldka i Romka (Szymanowski, basista - przyp. red.)
Waldemar Rudziński: On miał właśnie nas na myśli.

— Ale jak to jest, że po tych latach, jako muzycy dawnej Synkopy postanowiliście jeszcze raz chwycić za instrumenty i grać?
WR: Czynnie graliśmy cały czas, więc z wprawy nie wyszliśmy. Po 40 latach przerwy byłoby ciężko. Paweł, wspólnie z Markiem Szymańskim rzucili pomysł Projektu Legendy, więc pomyśleliśmy, dlaczego nie spróbować.
PK: Granie wciąga. Jest jak narkotyk.

— Dr przy Synkopie to można powiedzieć, że to młokosy. Fajnie się gra z takimi małolatami?
WR: Nie ma między nami aż takiej wielkiej różnicy. Oni wprowadzają jakieś tam swoje fajne rzeczy. My z Romkiem mamy swoje klimaty muzyczne. To w połączeniu daje fajne efekty.
PK: Waldek i ja mamy inne style gry. To się uzupełnia. Czasami się pokłócimy i sobie "nawsadzamy", ale całościowo nadajemy na podobnych falach.

— Synkopa dalej gra w waszych żyłach?
WR: Dwóch z nas już odeszło na tamten świat. Trochę tych muzyków się zmieniało. Ciągnie nas jednak wciąż do tego grania.

— Nie myśleliście, żeby w ramach Projektu Legendy zagrać tę kętrzyńską legendę, jaką jest Synkopa?
WR: Można by było.
PK: Zrobimy. Jeśli tylko chłopaki pamiętają.
WR: Teraz już jest za mało czasu do tego koncertu. Myślę, że jednak wrócimy do tego tematu i zrobimy z jeden numer. Mamy nasze utwory ponagrywane na taśmach.

— O Projekcie Legendy usłyszeliśmy pierwszy raz dwa lata temu. Kto był inicjatorem tego pomysłu?
PK: Marek Szymański i ja. To wyszło spontanicznie w czasie naszych audycji w nieistniejącym już niestety Radiu Barcja. Powiedziałem, że znam takich dziadków fajnie zasuwających na instrumentach. Od słowa do słowa, telefon do Romka, telefon do Waldka. Oni się zgodzili, ale był problem z wokalistą. Zadzwoniłem do Pawła Bieleckiego (wokalista Dr Watt - przyp. red.). Podchwycił nasz pomysł. I jakoś to wyszło.

— Zaliczyliście wtedy jak na razie jedyny koncert. Z jakimi opiniami spotkaliście się po nim?
PK: Same pozytywne. Nie było nic negatywnego. Aż się zdziwiłem, bo projekt był spontaniczny. Myśleliśmy, że pójdziemy, zagramy i skończymy temat.
WR: Dlatego wróciliśmy do tematu. Gdyby to przeszło bez echa, to zapewne dalibyśmy sobie spokój. Po tamtym występie podchodzili ludzie i mówili, że było fajnie. Pytali, kiedy jeszcze zagramy. I to mimo tego, że nie wszystko było tam dograne do końca. To było miłe odczucie.
PK: Waldek jest strasznym "dłubaczem". Musi mieć wszystko na 100 procent zrobione więc był wiecznie niezadowolony.
WR: No tak. A oni wszystko po "łebkach". Byle do przodu. Ja jestem takim perfekcjonistą. Chociaż też gdzieś tam przy nagraniach te palce "uciekają". Tym bardziej, że gram na gitarze 12 - strunowej. Ona jest ciężka do grania. Kupiłem ją wtedy specjalnie na ten koncert.

— Wiem, że w przyszłości chcecie się trochę pobawić muzycznymi stylami. Nie tylko muzyka rockowa, ale też m.in musical?
PK: A dlaczego nie? Skoro ludzie lubią takie rzeczy, to trzeba je zagrać. Nazwę Projekt Legendy wymyślił Zbyszek Andrzejczyk, zresztą on też wymyślił nazwę Dr Watt. Gramy legendarne utwory legendarnych wykonawców.
WR: Chodziło też o to, żeby nawiązać trochę do muzycznej historii Kętrzyna. Trochę znanych muzyków stąd się wywodziło. Grali w różnych kapelach, a nawet w cyrkach. Była muzyka i były zespoły, które jeździły po całej Polsce i osiągały sukcesy.

— Wiem, że wasze najbliższe plany koncertowe to nie tylko Kętrzyn?
PK: Na pewno nie. 2 sierpnia zagramy w Giżycku. Jeśli będzie zapotrzebowanie, to będziemy grać dalej. Będziemy zmieniać repertuar. Nie jesteśmy niczym uwarunkowani. Nie gramy z podkładów, tylko na żywo. Możemy więc zagrać prawie wszystko.
WR: Mieliśmy taki koncept, żeby trochę pograć po pubach, np. w sezonie letnim.
PK: Tu nawet nie chodzi o jakąś dużą kasę. Najważniejsza jest przyjemność z grania, wspólne spotkanie. Oczywiście nie gramy "niezapłaconych dźwięków", ale nie jest to naszą główną motywacją. My się ze sobą fajnie bawimy

— Nie mogę nie zadać na koniec tego pytania. Co z Dr Wattem?
PK: Basista jest w tej chwili po operacji ręki. Ściągnęli mu już szwy i powoli zaczyna ćwiczyć. Czas więc po raz pierwszy zdradzić coś, co wiemy do tej pory tylko my - nagrywamy płytę akustyczną. Jesienią zaprosimy Waldka i Romka. Utwory są już skomponowane. Teraz trzeba będzie już je tylko nagrać. To będzie całkowicie nowy i autorski repertuar. Taki projekt Dr Watt i przyjaciele.

Wojciech Caruk







2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5