Musimy być kilka kroków do przodu [ROZMOWA]

2019-06-20 10:00:00(ost. akt: 2019-06-20 10:31:47)
Ryszard Niedziółka odebrał z rąk prezesa Grupy WM, Jarosława Tokarczyka nagrodę specjalną za kampanię "Invest in Kętrzyn"

Ryszard Niedziółka odebrał z rąk prezesa Grupy WM, Jarosława Tokarczyka nagrodę specjalną za kampanię "Invest in Kętrzyn"

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Ryszard Niedziółka, burmistrz Kętrzyna, był jednym z uczestników dyskusji w ramach III Kongresu Przyszłości w Olsztynie. Dotyczyła ona przyszłości gospodarki odpadami w Polsce. Odebrał również nagrodę za kampanię "Invest in Kętrzyn".
— Co pan sądzi o takich wydarzeniach jak III Kongres Przyszłości? Czy są one potrzebne?
— Oczywiście! Kongres Przyszłości spełnia rolę szkoleniową, ale nie tylko. Pozwala poznać kierunki działania w świecie bardziej rozwiniętym niż nasz lokalny, a także podyskutować i zweryfikować z ekspertami nasze pomysły czy rozwiązania w dziedzinach, które nie zawsze są naszym chlebem powszednim. Świat zmienia się bardzo szybko, dzięki internetowi dodatkowo strasznie się kurczy. Nie ma dziś żadnego kłopotu aby handlować z Francją czy Chinami, bo mamy kontakt na żywo za pomocą np. video-chatu. Musimy to wykorzystywać także w samorządzie i iść z duchem czasu. Jestem przeciwnikiem archaicznego zarządzania miastem.

— Co pan, jako burmistrz Kętrzyna chciał wynieść ze spotkań, które odbywały się w ramach Kongresu? Z jakim nastawieniem jechał pan na to wydarzenie?
— To było doskonałe forum wymiany myśli. Jestem przekonany, że zarówno moje pomysły jak i pomysły innych kolegów samorządowców, będą motorem do dalszego rozwoju naszych miast. Kongres Przyszłości to okazja, aby się spotkać i podyskutować na tematy, które będą „na topie” już za chwilę. My w samorządach musimy być o krok, a najlepiej kilka kroków, do przodu. Inaczej coś nam umknie, a jak tak się stanie, to mieszkańcy nam tego nie wybaczą (uśmiech).

— Czy był jakiś punkt programu, który szczególnie pana interesował?
— Niewątpliwie najgorętszym tematem w Kętrzynie jest gospodarka odpadami i jej przyszłość. Czeka nas w tym zakresie wiele pracy stąd wszystkie doświadczenia i eksperckie rady są cenne. Zaproponowani uczestnicy dyskusji, w której wziąłem udział, to ludzie znający temat. Przedstawiliśmy nasze pomysły i nasze problemy w tej materii, bo sytuacja ze śmieciami jest trudna w całym kraju, i wspólnie szukaliśmy dobrego rozwiązania.

— Podczas Kongresu można było spotkać prezesów miejskich spółek i pracowników Urzędu Miasta? Czy skorzystali oni z proponowanych spotkań i warsztatów?
— Tak, pojechaliśmy na Kongres dość silną drużyną. Każdy znalazł coś dla siebie. Jedni uczestniczyli w warsztatach dotyczących promocji miast, inni byli żywo zainteresowani PPP (partnerstwo publiczno - prywatne, czyli współpraca jednostek samorządowych z podmiotami prywatnymi w zakresie usług publicznych - przyp. red.) czy też gospodarką komunalną. To bardzo dobre forum wymiany poglądów, problemów, nowych rozwiązań i przekazanie ich między innymi władzom województwa.

— Warto rozmawiać w tej formie o problemach i przyszłości naszego regionu?
— Pewnie, że warto. Region to my. Nie powinniśmy zamykać się w naszych lokalnych problemach, potrzeba szerszego spojrzenia, skorzystania z doświadczeń i wiedzy innych, często bardziej zaawansowanych w rozwiązywaniu takich tematów, kreujących przyszłość, potrzeba też naszego udziału w kształtowaniu przyszłości regionu. Nic o nas bez nas.

— Jak postrzega pan przyszłość, Warmii i Mazur?
— Nasz region kojarzy się przede wszystkim z turystyką. Ale to tylko dwa miesiące w roku. Musimy więc zadbać o harmonijny rozwój, dołożyć do tego historię, zabytki i gospodarkę. A najlepiej atrakcje całoroczne. Kętrzyn to Mazury, ale bez dostępu do Wielkich Jezior Mazurskich. My nie jesteśmy miastem docelowym dla turystów, raczej przejazdowym, ale szukamy swojej szansy na rozwój m.in. w funduszach norweskich. Chcemy stworzyć nową wizję miasta, która czerpać będzie swoje wzorce z naszej historii. To wszystko razem zapewni kompleksowe podejście do rozwoju regionu.

— W jakim kierunku na tym tle będzie podążał Kętrzyn?
— Chcemy być takimi „przemysłowymi Mazurami”, gdzie warto jest inwestować, warto założyć firmę, bo tu są fachowcy. Chcemy też wspierać rozwój turystyki historycznej, zadbać o zabytki, wspierać kulturę i rozwój gospodarczy w zakresie na jaki nas stać. Kętrzyn jest miastem gdzie czuć ducha historii. Mamy wiele atutów, które nie były dotąd wykorzystywane. Dziś odwracamy ten trend budując nowe relacje na niwie samorząd — mieszkańcy konsultując każdą ważniejszą decyzję podczas tzw. Debat Miejskich. Ostatnia była o kulturze, trwała prawie dwie godziny i zakończyła się ciekawymi wnioskami.

— Kętrzyn podobnie jak inne miasta dotyka bezrobocie i odpływ mieszkańców. Jest szansa, żeby jakoś temu zaradzić? Czy jako samorządowiec podejmuje pan działania w tym kierunku?
— Migracja i starzejące się społeczeństwo to największy problem małych miast. Nie tylko w Polsce żeby było jasne. Nie bez przyczyny jesteśmy na 4. miejscu w kraju na liście miast wykluczonych społecznie i gospodarczo. Żeby zatrzymać ten trend potrzebujemy nowych rozwiązań prorozwojowych, a te kosztują. Stąd szansa dla nas tkwi właśnie w funduszach norweskich i dodatkowym finansowaniu z Regionalnego Programu Operacyjnego. Dlatego też wraz z innymi miastami przygranicznymi zawarliśmy pakt o współpracy na rzecz właśnie takiej dodatkowej puli pieniędzy. Są z nami Bartoszyce, Węgorzewo i Braniewo. Poza tym budujemy mieszkania dla młodych, tworzymy nową politykę senioralną i wspieramy biznes obniżając podatki.

Obrazek w tresci

— Ciekawą propozycją jest pana projekt „Invest in Kętrzyn”. Do kogo jest skierowany?
— Projekt jest skierowany do inwestorów poszukujących miejsca na swoje inwestycje, a inwestycje to nowe miejsca pracy, a to z kolei rozwój i redukcja bezrobocia. Już powstało 160 nowych miejsc pracy, kolejne w tym roku. Dla Kętrzyna to sporo, ale wciąż za mało. Naszym miastem interesują się inwestorzy z Chin i firmy zrzeszone w Warszawskiej Izbie Gospodarczej. Ale proces kojarzenia inwestorów nie trwa pół roku, czasem to kilka lat. Marzy mi się takie rozwiązanie, że polityka rządu będzie nagradzać przedsiębiorców, którzy będą płacić lepiej swoim pracownikom. Im wyższa pensja tym niższe koszty pracodawcy. Wszyscy byliby zadowoleni, a nasi mieszkańcy nie mieliby powodów do narzekania, że do pracy przyjeżdżają tu pracownicy z Ukrainy, a oni sami zarabiają stanowczo za mało.

— Kampania "Invest in Kętrzyn" została na Kongresie doceniona i wyróżniona specjalną nagrodą. Co pan czuł odbierając statuetkę?
— To bardzo miłe uczucie kiedy jest się nagradzanym, kto tego nie lubi. Tylko przecież my tego nie robimy dla samych nagród, choć jest ich już kilka. Robimy to dla Kętrzyna, bo zależy nam na zbudowaniu miasta przyjaznego biznesowi i mieszkańcom. To dopiero początek naszej drogi, która potrwa zapewne kilka lat. Ale mamy pomysł, determinację i pierwsze sukcesy, czyli jest tak jak powinno być.

— Czy pierwsze działania w ramach tego projektu przynoszą już efekty?
— Wzrosła rozpoznawalność Kętrzyna. O nas piszą zagraniczne media, odwiedzają nas inwestorzy z Warszawy, Norwegii czy wspomnianych Chin. Mamy duże firmy – Signify (były Philips Lighting Poland), MST i MTI Furninova, czy Majonezy Kętrzyńskie. To nasz skarb i będziemy robić wszystko, by ich wspierać i rozwijać nowe przedsiębiorstwa. Efekty będą zależne też od sytuacji w Europie i na świecie, ale na pewno nie będą od razu, musimy cierpliwie pracować.

— Co jeszcze, oprócz tej nagrody, "wywiózł" pan ze sobą 6 czerwca z Olsztyna?
— Dobre wspomnienia. Ciepłe przyjęcie Kętrzyna i mnie osobiście to powód do zadowolenia. Jestem przecież burmistrzem dopiero kilka miesięcy. Odbyłem wiele rozmów z innymi samorządowcami, bardzo długi dyskutowaliśmy z marszałkiem województwa Gustawem Markiem Brzezinem na temat rozwoju małych miast, a do tego wywiady do różnych mediów. Czyli promocja Kętrzyna na 100%.



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5