Szpital z kolejnymi problemami

2019-05-26 16:00:00(ost. akt: 2019-05-26 16:30:03)
Wojciech Glinka, nowy dyrektor kętrzyńskiego szpitala musi się zmierzyć z wieloma problemami

Wojciech Glinka, nowy dyrektor kętrzyńskiego szpitala musi się zmierzyć z wieloma problemami

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Prokurator zbada, czy w Szpitalu Powiatowym doszło do wyłudzeń finansowych. Zdaniem dyrektora chodzi o kwotę 84 tys. zł. To nie jedyny problem placówki. Od kilku dni na zwolnieniach lekarskich przebywają technicy rentgena.
O złożeniu zawiadomienia do prokuratury w sprawie finansowych wyłudzeń poinformował 22 maja podczas sesji Rady Powiatu dyrektor szpitala Wojciech Glinka. — 21 maja złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Nasze zastrzeżenia wzbudził fakt, że jeden z chirurgów wykazując pracę w ordynacji dziennej, w pełnym wymiarze godzin od 7.30 do 15.00 na naszym oddziale jednocześnie był rezydentem w jednym z sąsiednich szpitali. Pan doktor odmówił nam udzielenia informacji o charakterze swojej umowy, więc wystąpiliśmy w tej sprawie do szpitala w Bartoszycach. Dyrektor tamtej placówki potwierdził, że lekarz jest zatrudniony jako rezydent, w pełnym wymiarze godzin. Doszliśmy do wniosku, że nie ma możliwości, aby ta sama osoba mogła pracować w tych samych godzinach w dwóch odległych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów jednostkach — powiedział Wojciech Glinka.

Jak wynika z przedstawionej przez dyrektora informacji, chodzi o kwotę 84 tysiące złotych. — Wstrzymaliśmy płatność ostatniej raty dla podmiotu wystawiającego fakturę. Do faktury dołączony jest grafik pracy pieczętowany przez osoby wykonującą tę pracę oraz ją zatwierdzającą. Jest to najczęściej pieczątka pana doktora — dodaje dyrektor.

Zawiadomienie prokuratury to efekt analizy dokumentów, które wpłynęły m.in. na zamknięcie Oddziału Chirurgii Ogólnej. To jednak nie jedyny problem, z jakim musi się zmierzyć obecnie kętrzyński szpital. Od kilku dni na zwolnieniach lekarskich przebywa sześciu techników rtg. W związku z tym nie ma możliwości wykonania zdjęcia rentgenowskiego czy tomografii. Zdaniem dyrektora te sytuacje są ze sobą powiązane, a technicy są podjudzani przez osoby powiązane z byłymi lekarzami z Oddziału Chirurgii Ogólnej. Zaprzeczają temu sami zainteresowani. — To nie jest prawda. Nikt się z nami nie kontaktuje, my też z nikim z nich nie rozmawiamy. Nie jesteśmy pod niczyją presją ani namową. Skoro nasze rozmowy o podwyżkach nie przyniosły rezultatów, to my chcemy poważnie zająć się naszym zdrowiem. Chodziliśmy do pracy tylko dlatego, że szanujemy szpital i naszych pacjentów. Nie chodziliśmy na zwolnienia. Do tej pory wizyty w szpitalach czy przychodniach organizowaliśmy sobie w czasie wolnym, czy podczas urlopów — twierdzą. Zdaniem dyrektora, to nieodpowiedzialne zachowanie. — Nie może być tak, że się wychodzi z dyżurów, gdzie ratowane jest ludzkie życie, a dyrekcji mówi się o tym 15. minut przed faktem — mówi Wojciech Glinka. Jak twierdzi, technicy mogli z tak radykalnymi krokami chwilę poczekać. — Nie miałbym pretensji, gdyby powiedzieli, że np. za dwa tygodnie dojdzie do takiej sytuacji. Miałbym czas na zapewnienie zastępstwa.

Zdaniem techników rozmowy z dyrekcją szpitala trwały już półtora roku i czują się oszukani. — Po 25. latach pracy zarabiamy najniższą krajową. Skoro nas się nie szanuje, to my szanujemy swoje zdrowie i postanowiliśmy wyleczyć nasze choroby. Szpital w takim miejscu nie może istnieć. Dyrekcja wiedziała już wcześniej, że część osób jest na zwolnieniu i nie podjęła żadnych kroków, żeby temu zaradzić — nie kryją żalu pracownicy. Nie zgadza się z tym dyrektor. — Nie wiedziałem, że oni wszyscy nie przyjdą do pracy. Moi poprzednicy nie mieli aż takich problemów. To nowa sytuacja. Procedura strajkowa nie została uruchomiona. To reguluje ustawa i ten strajk jest strajkiem dzikim. W środę 21 maja ok. godz. 13.00 zadzwonił do mnie kierownik Sasyn i poinformował, że wszyscy idą na zwolnienia. Czyli strajku nie ma, jest epidemia. Moim zdaniem kilka porządnych osób zostało wmanewrowanych w prywatne rozgrywki.


Ze strony chorujących pracowników pada też zarzut o zastraszanie. — Teraz wina zwalana jest na pracownice. Młodzi technicy są zastraszani, że nie zostaną im przedłużone umowy o pracę — mówią pracownicy szpitala. — Z żadnym pracownikiem nie rozmawiałem, ani tym bardziej nie zastraszałem. Jeśli ktoś twierdzi, że usłyszał coś takiego z moich ust to zwyczajnie kłamie — odpiera zarzuty dyrektor.

Technicy chcieli podwyżki, aby finansowo chociaż trochę zrównać się z pielęgniarkami i ratownikami medycznymi. — Nasza praca jest bardzo odpowiedzialna. Pielęgniarka, lekarz czy ratownik nie zrobią zdjęcia, bo nie znają procedur, ani sprzętu. Obsługujemy aparaturę wartą miliony. Od naszej odpowiedzialności zależy np. czy ktoś w opisie będzie miał wpisany nowotwór czy nie. Każde zdjęcie musi być fachowo zrobione. My nie walczymy z dyrekcją. My po prostu chcemy godnie zarabiać. Te podwyżki nie zrujnują szpitala. Zostały zwiększone limity na tomografię komputerową i poszły za tym pieniądze. NFZ mówi jedno, dyrektor drugie. W innych szpitalach technicy mają wyższe stawki niż my — twierdzą. Dodają też, że to o ich pracę opierają się wszelkie planowe i nieplanowe przyjęcia opierają się właśnie o ich diagnostyczną pracę. — Chętnie dałbym im te pieniądze, gdybym tylko je miał. Jak mam dać coś czego nie mam? — pyta retorycznie dyrektor. — Dostali na początku roku 200 zł podwyżki. Ja jestem dyrektorem dopiero półtora miesiąca i prosiłem, proponowałem, że dostaną pieniądze za dodatkowe badania. Poprzedni dyrektor w ogóle z ludźmi nie rozmawiał — dodaje.

Co w tej całej sytuacji dzieje się z pacjentami? — Ustaliliśmy, że w trybie awaryjnym są przewożeni do Mrągowa — odpowiada Glinka. Dodaje też, że chce jak najszybciej rozwiązać tę sytuację i chętnie spotka się z chorującymi pracownikami.


Strajkują też fizjoterapeuci. Jednak ich protest ma charakter ogólnopolski, a praca kętrzyńskiego działu nie jest zagrożona. — Tam prowadzony jest, podobnie jak w całej Polsce. Część osób pracuje, część nie — informuje dyrektor.

Czy jest szansa na pozytywne dla wszystkich stron rozwiązanie tego problemu? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, po złożeniu gazety do druku przedstawiciel techników chciał się spotkać z dyrektorem. O sprawie będziemy informować na naszych łamach oraz stronie internetowej www.ketrzyn.wm.pl.

Wojciech Caruk



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ktosiek #2759211 | 89.229.*.* 8 lip 2019 21:20

    Ciekawe co powiedzą jak sami zachoruja karma wraca

    odpowiedz na ten komentarz

  2. pacjent #2739162 | 5.172.*.* 28 maj 2019 13:45

    Brawo! Tak trzymać! Nie dajcie się zastraszyć. W jedności siła. Te pieniądze Wam słusznie się należą. Popieramy.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5