Urodziłem się jako Dieter Klink, cz. 2

2019-04-14 15:00:00(ost. akt: 2019-04-16 12:51:58)
Koledzy pana Edmunda Milewskiego

Koledzy pana Edmunda Milewskiego

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Maria Skibińska jest autorką cyklu o mazurskich autochtonach "Oni byli tu przed nami", który kilka lat temu ukazywał się na łamach naszej gazety. Teraz powraca z równie ciekawą, co intrygującą historią. Prezentujemy ją w odcinkach.
— Jak zapamiętał pan zimę 1945 roku i późniejsze lata?
Bardzo trudno mówić mi o czasie, kiedy u nas rządy sprawowała administracja radziecka, o bestialstwie żołnierzy radzieckich, o przerażających zdarzeniach, które wtedy miały miejsce. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie byli to przebierańcy, bo żołnierz ma honor, nie zabija bezbronnych i cywili w czasie pokoju. Byliśmy świadkami najzwyklejszych morderstw, choć żadne z nich nie jest przecież zwyczajne. Nie mogliśmy znieść tego, co się wokół działo i to nie tylko w 1945 roku, ale i później. Wynieśliśmy się z Wangot i kolejnych miejsc — musieliśmy.

— A co się wydarzyło?
Nie dość, że pastwili się nad nami i sąsiadami Rosjanie, to jeszcze pojawili się szabrownicy. Okradali nas ze wszystkiego, a bez taty byliśmy z mamą bezbronni. Najgorsze jednak były zdarzenia z zimy i nieco później w 1945 i 1946 roku. Były to tak wstrząsające wydarzenia, że ludzie nie wiedzieli, dokąd uciekać przed bandytami, byli przerażeni i niepewni jutra. Żałowaliśmy oczywiście znajomych miejsc, kryjówek, sąsiadów, z którymi zżyliśmy się przez lata, zupełnie przyzwoitego i miłego życia — nie mieliśmy jednak innego wyjścia.

W Wangotach przed wojną i do 1945 roku mieszkało ponad 50 osób. Po wydarzeniach w styczniu i nieco później niektórzy zaczęli się wyprowadzać. Jak wspomniałem, rodziny Cymek i Gruda mieszkały poza majątkiem, ale pozostałe, osiadłe w obrębie Wangot, stopniowo, podobnie jak my, zaczęły opuszczać bezpieczne dotąd domy. Gdyby nie tragiczne wydarzenia, które miały wtedy miejsce, być może zostalibyśmy nieco dłużej. Komendantura radziecka mieściła się w Bezławeckim Dworze, skąd Rosjanie mieli blisko do sąsiednich majątków i przysiółków.

Pierwszą tragedią było samobójstwo pana Grudy. Powiesił się, ale przedtem powiesił swoją żonę. To ja odcinałem go z pętli i po dziś dzień przechodzi mnie dreszcz na tamto wspomnienie. Gruda wiedział doskonale co go czeka, wiedział, że nie ma szans, wiedział, że zginie z rąk Rosjan albo swoich sąsiadów. Pewnego dnia, Rosjanie już byli w majątku, kobiety zebrały się w kuchni pana Schifke. Rosyjski żołnierz smażył sobie ziemniaki na patelni i jedna z sąsiadek zaczęła coś mówić do zarządczyni siedzącej razem ze wszystkimi. Gdy kobieta dość głośno zwróciła się do pani Hildebrandt, używając słowa „bauerka”, żołnierz zareagował natychmiast — wyprowadził ją, a stary Schifke, właściciel mieszkania, poszedł z nimi. Oprowadził Rosjanina po pałacu, a ten w kuchni zastrzelił panią Hildebrandt. Gdyby kobieta niemiecka nie zdradziła, kto zarządza majątkiem, może nic by się nie stało, a tak żołnierz uznał ją chyba za właścicielkę i dlatego skończyło się to tragicznie.

Pan Schifke był kierowcą samochodu na drewno, taki cud ówczesnej techniki, woził nim mleko do Pieckowa, gdzie wtedy znajdowała się stacja kolejowa. Zwożono tam całą żywność i wysyłano w odpowiednie miejsca. Dziadek, tak nazywałem pan Schifke, był dobrym człowiekiem, poczciwym, pracowitym starszym mężczyzną. I to właśnie jego zastrzelił następnego dnia ten sam Rosjanin, który zabił zarządczynię. Za co? Bo ten nie chciał oddać mu zegarka.

W głowach Rosjan każdy właściciel czegokolwiek to wróg ludu i trzeba go unicestwić. Bestialstwo Rosjan było przerażające. A może byli to pospolici zbrodniarze, którzy musieli zabijać? Może na tym polegało ich życie?

We wsi mieszkała wspomniana wcześniej Line Lenz, kobieta w zaawansowanej ciąży. Znaleziono ją w chlewie na słomie z rozpłatanym brzuchem i martwym dzieckiem leżącym obok. Zrobiła to prawdopodobnie rosyjska żołnierka. Kiedy nieco później ta zbrodniarka chciała na podwórzu z pistoletu zabić świniaka, zastrzelił ją ukrywający się w pobliskim lesie niemiecki żołnierz. Wtedy też zdobyłem broń — nagana tej Rosjanki.

Pewnego dnia przez okno na strychu widziałem, jak pijani Rosjanie wyciągnęli Francuzów z ich „bunkra”. Odrąbali im palce i kazali uciekać, a potem biegnących do lasu, broczących krwią, rozstrzelali. Widok ścieżek krwi na śniegu, martwych, a może i rannych ludzi leżących jak kukły był wstrząsający. Nikt ich nie pochował, wszyscy panicznie się bali, że też zginą, gdy podejdą do zwłok.

Następnego dnia Rosjanie wytrzeźwieli, przypomnieli sobie, co zrobili, i przyjechali zabrać zwłoki jeńców. Ułożyli je w stos na saniach i wywieźli — dokąd? Gdzie i czy w ogóle ich pochowali? Nie wiadomo.

Któregoś dnia Rosjanin chciał zgwałcić lokatorkę Kreczmanów przesiedloną z Berlina. Była to wysoka, dorodna kobieta, zaczęła się bronić i została zastrzelona. Obok stał synek oniemiały z przerażenia. Zapytany o coś po rosyjsku przez bandytę nie potrafił wydobyć słowa — został także zastrzelony.

Pan Cymek przeżył wojnę. Był marynarzem w niemieckim wojsku i wrócił z angielskiej niewoli. Nie spodobał się Rosjanom, więc zastrzelili go na drodze do domu.
Jak można zostać w miejscu, gdzie dzieją się takie potworności, widzi się takie zbrodnie i takich oprawców — pijanych, bardziej przypominających bestie niż ludzi?
Niepokój budzili też szabrownicy z centralnej Polski — wpadali i przemocą, często strasząc bronią, zabierali wszystko, co popadło, ludzie byli bezbronni i bezradni.
Bandy tworzyli też żołnierze — niedobitki armii niemieckiej, napadający na gospodarstwa w poszukiwaniu przede wszystkim jedzenia.


Maria-Raksimowicz - Skibinska
Towarzystwo Miłośników Kętrzyna

Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij.



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Trzeba pamiętać, że Ruscy zrewanżowali się #2717128 | 83.5.*.* 15 kwi 2019 10:50

    z nawiązką.... To Niemcy zaczęli zbrodniczy taniec, to oni zapoczątkowali potworność tamtej wojny. Obejrzyjcie sobie film: "Idź i patrz"". Pojedźcie na Białoruś i posłuchajcie zwykłych ludzi.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Jan #2717076 | 165.225.*.* 15 kwi 2019 08:53

    Obliczem wojny jest jedno - czyste zło. Choroba ta mija gdy przyjdzie śmierć.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5