Kętrzyn zaczyna tętnić parkrunem [ROZMOWA]

2018-11-01 11:02:15(ost. akt: 2018-11-06 11:05:15)

Autor zdjęcia: Dorota Gawerska/archiwum organizatorów

BIEGI/// Ani deszcz, ani mocny wiatr nie zdołały ostudzić zapału przeszło 50 biegaczy z całej Polski, którzy 27 października stawili się w Kętrzynie. Punktualnie o 9:00 ruszyła pierwsza, historyczna odsłona parkrunu nad jeziorem Górnym.
Parkrun, w znacznym uproszczeniu, to cykl bezpłatnych biegów dla każdego. Bez względu na wiek czy poziom zaawansowania. Bez względu na szerokość geograficzną. W każdą sobotę (o godz. 9) na całym świecie uczestnicy ruszają na liczącą 5 km trasę. Po minionym weekendzie na liście miast biorących udział w owym cyklu widnieje i Kętrzyn.

Chwilę po zakończeniu inauguracji zameldowaliśmy się z pytaniami u Anny Kowalczyk, głównej koordynatorki kętrzyńskiej imprezy.

— Parkrun istnieje na świecie od kilkunastu lat. Sobotnia inauguracja sprawiła, że zagościł i w Kętrzynie. Tak szczerze: "już" czy "dopiero"?
— Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Wiem, że od dawna w sercach ludzi w naszym mieście - zarówno tych już czynnie uprawiających sport jak i tych, którzy dopiero nosili się z zamiarem wyrobienia tego cennego nawyku - gościło pragnienie spędzania czasu razem aktywnie. Myślę, że brakowało w tym wszystkim jedynie pewnego katalizatora. Tym właśnie stał się parkrun.

— Jak to się stało, że akurat Ty zostałaś główną koordynatorką?
— Od dłuższego czasu leżało mi na sercu stworzenie jakiejś formy aktywności fizycznej oraz społecznej, która zachęcałaby mieszkańców do spędzania czasu razem. Pewnego dnia, będąc na rodzinnym Mazowszu, znalazłam ogłoszenie o parkrunie na stronie zaprzyjaźnionego klubu Dogoń Grodzisk Mazowiecki. I zakochałam się w tym wydarzeniu od pierwszego wejrzenia. Wiedziałąm, że to jest to, co zrobię w Kętrzynie. Napisałam od razu list z pytaniami do stowarzyszenia, zaczęłam zbierać informacje m.in. o tym jak dokonać rejestracji cyklu w naszym mieście. Następnie, krok po kroku, realizowałam ten cel.

— Inicjatywę w Kętrzynie śledzili biegowi sąsiedzi z innych miast. Od strony technicznej: trudno zorganizować parkrun?
— Jeśli ma się grupę zaprzyjaźnionych biegaczy i nie działa się w pojedynkę, to nie jest to aż tak trudne. W moim przypadku spotkałam się z pozytywnym odzewem klubu Runners Team Kętrzyn, którego jestem członkiem. Jeszcze we wrześniu zabraliśmy się do testowania trasy, sporządzania mapki, ustalania lokalizacji, zbierania wolontariuszu, koordynatorów itd. To był dłuższy proces decyzyjny, bo trzeba było uzyskać szereg pozwoleń m.in. od władz miasta. Nie napotkaliśmy żadnych problemów, wręcz przeciwnie. Spotkaliśmy się ze zrozumieniem i pomocą. Później pozostała rejestracja w systemie, wytyczanie końcowych działań itp.

— Dużo tego. Bez grupy przyjaciół faktycznie byłoby trudno.
— Tak. Bo choć inicjatywa wyszła ode mnie, to - co pragnę podkreślić - parkrun istnieje dzięki zaangażowaniu nas wszystkich. Czyli wolontariuszy, bo nikt nie zarabia na tej imprezie. To oddolna inicjatywa społeczna. Każdy z mieszkańców, poprzez swoje uczestnictwo i zachęcanie innych do działania na rzecz parkrunu, podtrzymuje jego istnienie. Dzięki nim, w co wierzę, w każdą sobotę o 9 będziemy spotykali się nad jeziorem Górnym. Niezależnie od pogody.

— Pogoda ostatnio bywa dość kapryśna. Nie baliście się, że deszcz i mocny wiatr odstraszą ludzi od inauguracji?
— Nie, absolutnie. Myślę, że wszyscy z radością czekaliśmy na ten dzień. Aura faktycznie nie była idealna, ale pogoda nie stanowiła dla nas żadnej bariery. To zresztą naprawdę dobry moment na aktywność fizyczną. Jesienne spacery czy biegi przygotowują nas do zimy. Mniej chorujemy. Mamy więcej endorfin w ciele, które przekładają się na nasze lepsze funkcjonowanie.

— Przejdźmy do samej inauguracji. Ledwie zdążył opaść kurz. Jak wrażenia?
— Jestem bardzo wzruszona, naprawdę. Widząc tak wiele osób biegnących z uśmiechem na twarzy, cieszących się tym wspólnym czasem, podejmujących wyzwanie pokonania trasy (4-krotne okrążenie jeziora Górnego)... To niesamowite przeżycie.

— Jak oceniasz frekwencję?
— Przed inauguracją zaliczyliśmy już kilka "parkrunowych prób". Sobotnia frekwencja była największą, z jaką się do tej pory spotkaliśmy. W Kętrzynie stawiło się ponad 50 osób. Zawitali do nas goście z regionu, jak np. z Giżycka, Mrągowa czy Olsztyna. Cieszę się, że nie zabrakło i reprezentantów z dalszych stron Polski: Gdańska, Warszawy i południa kraju. Dużo znaczyła dla mnie obecność pani Barbary Brzezińskiej. To wyjątkowa osoba w Polsce, bo wzięła udział w parkrunie w każdej z dotychczasowych 58 lokalizacji, łącznie startując w 294 biegach. Nie zabrakło u nas i Sebastiana Wojciechowskiego, przedstawiciela stowarzyszenia parkrun. Był dla mnie dużym wsparciem w procesie rejestracji i wdrażania całego systemu.

Obrazek w tresci

— Jaki był poziom biegaczy? Faktycznie impreza dla każdego, czy jednak zdominowali ją "starzy wyjadacze"?
— Parkrun to zdecydowanie impreza dla każdego. Nikt na takim wydarzeniu nie jest ostatni. Kładziemy na to duży nacisk. Stawkę biegnących zamykają zawsze wolontariusze ubrani w specjalną, pomarańczową kamizelkę. To oni są zawsze ostatnimi osobami na mecie. Staramy się szczególnie dopingować te osoby, które dopiero zaczynają przygodę z bieganiem czy choćby truchtem. Każdy otrzymuje gorące brawa przy ukończeniu trasy. To niezwykle ważne.

— Silniejsi mają okazję się pościgać? Czy czysta rekreacja?
— Jeśli ktoś chce, to naturalnie ma taką możliwość. Cała grupa dzielona jest na podgrupy biegnące w określonym tempie. Najważniejszym jest jednak to, by uzyskać dobry czas, ale razem z innymi ludźmi. Biegnąc wspieramy się wzajemnie aż do samej mety.

— Co zagrało już na początku, a co - w twojej opinii - będzie trzeba poprawić przy kolejnych odsłonach?
— Większość naszych założeń zagrała na starcie tak, jak to sobie założyliśmy. Wcześniejsze testowanie trasy okazało się bardzo pomocne. Musimy na pewno zadbać o precyzyjniejsze oznakowanie trasy. Szczególnie w miejscu przecinania się alejek. Tak, by w każdym momencie wszyscy dokładnie wiedzieli, gdzie mają biec. Liczymy też na to, że pojawią się nowe osoby chętnie do współpracy przy koordynacji. Rzeczy, którymi można się zająć, jest mnóstwo. Każda z nich upłynni przebieg wydarzenia, poprawi jakość zabawy. Szukamy takich osób także dlatego, że - jako aktywni biegacze - bierzemy udział w zawodach w różnych stronach Polski. Nie każdy będzie mógł być co tydzień w Kętrzynie. Wymieniamy się więc rolami. Jeśli ktoś chciałby mieć okazję do aktywnego spędzania czasu w pozytywnie nastawionym towarzystwie, które lubi bawić się sportem, to gorąco zapraszamy. Warto.

— Myślisz, że ta inicjatywa wpisze się a stałe w krajobraz Kętrzyna?
— Myślę, że tak. Taka inicjatywa była bardzo potrzebna nam wszystkim. To niezwykle cenny element dla miejscowego sportu. To już część naszej społeczności. To my ją współtworzymy i to my o nią będziemy dbali. Wydaje mi się, że kętrzyński parkrun będzie też początkiem wielu innych dodatkowych działań, które pragniemy zaszczepić w naszym mieście.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski

Marcin Łyczek (Runners Team Kętrzyn): Inauguracja zaliczona na 5. Super, że znalazła się osoba, która spotkała się z parkrunem i potrafiła sprowadzić ten cykl do Kętrzyna. Nasze miasto potrzebuje takich inicjatyw. Jest w nim wielu ludzi, którzy chcieliby zacząć biegać, ale nie mają z kim. Parkrun rozwiązuje ich problem. Jest też dowodem na to, że sport łączy pokolenia. Z kolegą przebiegliśmy całą trasę w tempie ok. 5 km/min. Cały dystans pokonał z nami 8-letni chłopiec, Bartosz Majer. Rośnie nam niesamowity biegacz, petarda w nogach (śmiech)!

Daniel Jowsa (Zawsze Możesz Lepiej): Świetna inicjatywa. Każde miasto potrzebuje tego typu akcji, które mogą dać uczestnikom tylu pozytywnych emocji. To dobra droga do motywacji oraz zarażania innych tą świetną formą spędzania wolnego czasu. Będę stałym uczestnikiem parkrunu w Kętrzynie. Nie mogę doczekać się kolejnego. Organizacja stała na naprawdę wysokim poziomie. To dla mnie niebywałe, że kilka osób potrafiło tak świetnie zadbać o wszystkich uczestników. Organizatorzy innych biegów mogą się wiele nauczyć od Ani Kowalczyk.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5