FELIETON: Szymon Kołdys pisze. Skąd brać siłę, gdy siły brak?

2018-09-08 12:00:00(ost. akt: 2018-09-08 11:30:28)
Szymon Kołdys

Szymon Kołdys

Chciałbym wiedzieć, szczerze mówiąc, co ludzie odpowiedzieliby na pytanie postawione w tytule, gdyby przeprowadzić coś na kształt sondy. To, że każdy potrzebuje siły by stawić czoła wyzwaniom codzienności to oczywiste. Różnice polegają na tym ile siły potrzeba i jakiej siły potrzeba.
Normalny stan rzeczy jest taki, że człowiek zdrowy jest silniejszy. Więcej fizycznej siły potrzebuje pracownik na budowie by nosić ciężkie rzeczy, niż ktoś kto pracuje w biurze i jedyne co przenosi to segregatory. W obu przypadkach pomaga, gdy się jest zdrowym. Żeby być fizycznie zdrowym sporo wiemy - suplementy, diety cud, siłownia, bieganie. Poprawia się wydolność układu krążenia, poprawia się sprawność układu odpornościowego, dodatkowo pojawia się dawka endorfin, czyli w efekcie człowiek jest zdrowy. A więc pierwszą odpowiedzią byłoby - zdrowie fizyczne. Gdy się nie ma siły, trzeba sprawdzić zdrowie i doprowadzić do porządku.

Wiemy wystarczająco dużo, o tym, że człowiek to jednak konstrukcja psychofizyczna. Odczuwamy emocje, które wpływają na rozmaite sfery naszego egzystowania - także na ilość siły, którą się ma. By stawić czoła codziennemu opiekowaniu się niepełnosprawnym dzieckiem, albo schorowanym dziadkiem trzeba nie tylko fizycznej siły. Aby sprostać stresowi i emocjom związanym z niesprawiedliwym potraktowaniem w pracy, z krzywdzącymi słowami, albo sytuacjami kiedy nastoletni syn lub córka okazuje krnąbrność i bunt jak nigdy dotąd. Trzeba wtedy siły, której na siłowni czy bieżni raczej się nie znajdzie. Dokąd się udać zatem by nie dać się niszczącej sile stresu, gniewu, agresji, zniechęcenia? Są zajęcia z medytacji, z jogi, jest możliwość rozmowy z jakąś bratnią duszą, każda metoda zdaje się być dobra jeśliby tylko pomogła, nawet religia.

Tylko, że religia to nie metoda na stres. Religia wnosi sporo stresu, bo czegoś od nas wymaga, coś o nas twierdzi. To coś może się nam nie spodobać, tak jak krosty na naszym nosie widziane w odbiciu lustrzanym mogą się nam nie spodobać, albo wyniki z laboratorium, na których są strzałki. Jeśli ktoś spojrzy uczciwie na te wyniki - na to co Boże Słowo mówi, i zrobi to, co Boże Słowo mówi - o pojednaniu, o wyznaniu grzechów, o przebaczeniu, może odkryć w relacji z Bogiem nie tylko siłę, ale i ukojenie, kto wie czy nie ważniejsze nawet od siły.

Szymon Kołdys
pastor@baptysci.ketrzyn.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5