Rzeka Jukon zdobyta. Marcin Gienieczko utrzymał kurs do końca.

2018-08-13 16:00:00(ost. akt: 2018-08-13 16:03:09)
W Yukon 1000 Marcin wystartował w duecie z Benem Schmidtem z Alaski.

W Yukon 1000 Marcin wystartował w duecie z Benem Schmidtem z Alaski.

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

W czerwcu pisaliśmy o przygotowaniach Marcina Gienieczko do dwóch wyścigów na rzece Jukon. Ten czas nie poszedł na zmarnowanie. Gienieczko wrócił z tarczą.
W pierwszej połowie lipca Marcin Gienieczko ukończył legendarny wyścig Yukon River Quest w Kanadzie. Przepłynął w kategorii solo canoe 720 kilometrów w niecałe 68 godzin. Pochodzący z Kętrzyna podróżnik jest pierwszym Polakiem, który ukończył ten wyścig. Osiągnięty czas 67 godzin 55 minut i 27 sekund dał mu w rywalizacji "solo" szóste miejsce. Przypomnijmy, że pięć lat wcześniej musiał przerwać swój udział z powodu choroby. W trakcie 20-letniej organizacji tego wyścigu nikt do tego czasu nie przepłynął tej trasy na łódce dwuosobowej Clipper Jensen 18. - Ten wyścig był dla mnie ważny, ale i ostatni w moim życiu w kategorii solo. Musiałem to zrobić, aby udowodnić nie sobie, ale innym, tym, którzy próbowali mnie zniszczyć tylko dlatego, że wypowiedziałem się wyraziście o poszczególnych ludziach ze środowiska podróżniczego w Polsce - mówi Gienieczko.

Yukon River Quest był tylko prologiem do kolejnego wyzwania. 22 lipca Marcin w łódce "Independent Poland" na cześć 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości stanąłdo wyścigu Yukon 1000. Tym razem do rywalizacji w duecie zaprosił doświadczonego zawodnika Bena Schmidta z Alaski. Sam wyścig jest najdłuższym na świecie. Jego dystans to 1600 kilometrów przez Kanadę i Alaskę. Na starcie zameldowało się 17 załóg z całego świata. Po drodze doskwierały im nie tylko zmęczenie i wysokie temperatury, ale też pożary lasów, które uniemożliwiały płynięcie na niektórych odcinkach. Efekt? 1600 km pokonane ostatecznie w 7 dni 7 godzin i 28 minut. Wynik ten dał II miejsce w kategorii canoe i 4 w całej klasyfikacji wyścigu, który nieoficjalnie traktowany jest jak mistrzostwa świata. - Wygra ten kto utrzyma kurs do końca. Tak mówią regatowi żeglarze. Było to nie tylko wyzwanie sportowe, ale i osobiste. Jestem spełniony na rzece. Jeżeli kiedyś wrócę na nią to tylko z synami na jakiś spływ w Kanadzie. Może za 10 lat…. Był tez to mój ostatni wyjazd letni, jak i również do Kanady - poinformował Gienieczko.

Wojciech Caruk



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. goga #2946271 | 188.124.*.* 9 lip 2020 23:20

    ten Pan już dawno się skompromitowal. zalosne, ze ktoś jeszcze chce pisać na jego temat.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. gdańszczanin #2554943 | 109.243.*.* 13 sie 2018 21:21

    Po co pisać o słoiku z Gdańska? Pewnie było tak samo, jak z Amazonką.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5