Ekipa KTMŁ szalała w Poznaniu. Teraz szykują się na Tygrysa

2018-07-28 10:02:40(ost. akt: 2018-07-28 10:04:45)

Autor zdjęcia: archiwum KTMŁ

EKSTREMALNIE///Blisko 5 tysiący miłośników ostrego wycisku zameldowało się w miniony weekend w Poznaniu, by wystartować w kolejnej odsłonie Runmageddonu. Na drugim końcu Polski nie zabrakło i reprezentantów naszego powiatu spod szyldu KTMŁ.
Czym jest owo tajemnicze KTMŁ? — To amatorska drużyna sportowa, która rozpoczęła swoją przygodę z bieganiem w sierpniu 2016 roku — czytamy na oficjalnej stronie ekipy. — Grupa powstała przypadkowo. Była potrzeba utworzenia drużyny na jedną z wcześniejszych edycji Runmageddonu. Jako paczka pozytywnie zakręconych znajomych nie zakończyliśmy jednak swojej aktywności na jednym biegu — dodają klubowicze.

W przeszło 400-kilometrową drogę do Poznania tym razem wybrali się Ewelina Ochryniuk, Cezary Sak i Karol Musiał. Trudy wielogodzinnej podróży, choć dające w kość, stanowiły jednak ledwie preludium do tego, co miało dopiero nadejść.
Z myślą o "uprzykrzeniu życia" uczestnikom, organizatorzy na 6-kilometrowej trasie ulokowali 30 wymagających przeszkód. Tradycyjnie nie zabrakło ścianek wspinaczkowych, dziesiątek metrów drutu kolczastego, pod którym trzeba było się czołgać... Najtrudniejsze z wyzwań dorzuciła i sama pogoda. Pokaźne upały wysysały resztki sił z zawodników, którym na ochłodę pozostawał jedynie kontener wypełniony po brzegi lodem (popularna "Lodowa"), w którym trzeba było zanurkować.

W wielotysięcznym, międzynarodowym tłumie naszym wprawdzie nie udało się odnaleźć drogi na podium, ale i tak mogą uznać swój start za solidny. Najszybciej na mecie pojawiła się Ewelina Ochryniuk, której zajęło to dokładnie 1 godzinę, 31 minut i 15 sekund (co poskutkowało natomiast 588. miejscem w kat. OPEN oraz 58. lokatą wśród pań). Niewiele za jej plecami swój poznański bój kończyli Cezary Sak (595. OPEN, 01:31:23) oraz Karol Musiał (611. OPEN, 01:31:57).

— Trudno jednoznacznie określić czy jest się zadowolonym z danego wyniku, bo w każdym mieście trasa przebiega inaczej. W poznańskim Runmageddonie brałam udział 3 razy. I choć miejsce było niby to samo, to za każdym razem trasa wyglądała inaczej. Organizatorzy potrafią zaskoczyć. Jedyną pewną rzeczą jest w Poznaniu to, że jest dużo błota. Ich trasy z tego słyną — mówi Ewelina Ochryniuk. Która z przeszkód dała się najbardziej we znaki ekipie KTMŁ?
Obrazek w tresci

— Na RMG nie ma prawdziwie trudnych przeszkód. W tym biegu chodzi bardziej o kwestię naszej psychiki i przełamywania własnych barier lękowych. A także, naturalnie, o dobrą zabawę — przekonują nasi biegacze.

— Jedną z bardziej ekstremalnych przeszkód był spacer po bagnie z ok. 5-kilogramową belką na ramionach, z którą trzeba było dodatkowo przecisnąć się pod siatką. Brzmi banalnie, jednak głębokość błota wynosiła ok. 1,5 m, a trzeba było się w tym bagnie praktycznie czołgać. Wciągało i zasysało nogi, przez co pojawiała się lekka obawa, że już na starcie przyjdzie zgubić buty — podsumowuje Ewelina Ochryniuk, która wraz z resztą KTMŁ celuje obecnie m.in. w słynny Bieg Tygrysa (organizowany 18 sierpnia w Orzyszu, przy słynnej jednostce karnej) oraz kolejną, wrześniową odsłonę Runmageddonu (w Gdańsku).

Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5