Robert Brylewski 20 lat temu wystąpił w Kętrzynie

2018-06-05 15:00:00(ost. akt: 2018-06-07 17:42:34)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

3 czerwca muzycznym światem wstrząsnęła wiadomość o śmierci Roberta Brylewskiego. Współtwórcę takich zespołów, jak m.in. Brygada Kryzys, Armia czy Izrael pamiętają również mieszkańcy Kętrzyna. Legendarny muzyk wystąpił w naszym mieście w 1998 roku.
— Z wielkim żalem powiadamiamy, że dziś rano, po kilkutygodniowej śpiączce, spowodowanej ciężkim urazem zmarł Robert Brylewski. Nasz tata, partner, syn, przyjaciel, dowódca naszych międzygalaktycznych i muzycznych podróży. Prosimy o uszanowanie naszej prywatności w tym trudnym czasie — poinformowały 3 czerwca na portalu społecznościowym zespoły Kryzys i Izrael.

Robert Brylewski przez wielu jest określany "ojcem chrzestnym muzyki niezależnej". Jego twórczość jest kojarzona głównie z punk rockiem i reggae. To właśnie on był współzałożycielem takich zespołów, jak Kryzys, Brygada Kryzys, Izrael czy Armia. Współpracował też m.in. z kultową grupą punkową Deadlock oraz projektem Falarek Band. Muzycznych pomysłów miał tyle, że co chwilę tworzył jakiś nowy projekt. Swoją muzyczną działalnością był inspiracją m.in. dla Muńka Staszczyka czy Kazika Staszewskiego.

— To strzał w samo serce! Robert był osobą, która w latach 80 - tych miała największy wpływ na polską muzykę niezależną. Jestem mu bardzo wdzięczny za wspólną pracę, inspirację i wszystko, co od niego dostałem.To był człowiek, który niósł w sobie dobro i był zawsze otwarty na ludzi. Nigdy nie miał parcia na pieniądze czy sukces, zawsze wierny sobie. Nigdy nie zapomnę naszych wspólnych lat grania. Dla mnie wraz ze śmiercią Roberta skończyła się pewna epoka muzyki zbuntowanej, prawdziwej, zaangażowanej społecznie. Miał w sobie wielką charyzmę, dzięki której przyciągał do siebie ludzi podobnie postrzegających świat. Pokazywał ludziom,że można robić to, co się kocha, założyć własny zespół i walczyć ze złem poprzez muzykę. My byliśmy święcie przekonani, że to, co robimy, to nie jest tylko muzyka. To słowo, które ma burzyć mury niemożności, budowane przez komunę. Staraliśmy się niszczyć je poprzez muzykę i Robert miał w tym chyba największą rolę. Założyłem wtedy grupę Kultura ,a on miał zespół Izrael. Po jakimś czasie,kiedy w Hybrydach spędzaliśmy czas na dyskusjach o świecie,o muzyce , zaprzyjaźniliśmy się i postanowiliśmy połączyć siły. Pamiętam, że pierwszy duży koncert zagraliśmy w Jarocinie w 1984 r. Na scenie zabrzmiały wtedy takie utwory, jak: "Wolny naród", "Chrystus narodów", "Psalm 125". To były pieśni, które dawały ludziom nadzieję. Pamiętam ten las magnetofonów kasetowych, które publiczność trzymała w rękach pod sceną. Potem jeździliśmy po polskich festiwalach studenckich i odbiór także był niesamowity. Ludzie chłonęli te utwory, bo to była muzyka wolności,miała też w sobie mocny pierwiastek duchowy. Dzięki Robertowi zacząłem czytać psalmy i odkryłem Biblię — wspomina Dariusz Malejonek, muzyk związany m.in. z zespołem Izrael.

Jednym z zespołów, z którymi współpracował Brylewski był Świat Czarownic. To właśnie z nim pojawił się 1 maja 1998 roku w Kętrzynie. Koncert w zamkowej sali zorganizowało stowarzyszenie "Tratwa". — Zagrali wtedy Świat Czarownic z Brylewskim i słupska Ewa Braun. Odbył się pod hasłem "Teraz Ziemia" z okazji Dni Ziemi. Dostaliśmy dofinansowanie z Urzędu Miasta na częściowe pokrycie kosztów organizacji koncertu, ale także na organizację kilku akcji towarzyszących odbywających się dzień wcześniej. Sam koncert był dla nas frekwencyjnym rekordem, przy którym "Tratwa" w Kętrzynie "maczała paluchy". Ponad 250 osób z całego województwa. Akustycznie nie do końca dobrze to wyszło ze względu na salę, ale ludzie byli zachwyceni i była naprawdę dobra zabawa — wspomina Marcin Piasecki, współorganizator koncertu. Propozycja, że ze Światem Czarownic zagra wspólnie Brylewski padła ze strony muzyków.
— Przyznaję, że mieliśmy lekkie obawy co do warunków poza koncertowych. Okazało się, że kolesiowi absolutnie nie przeszkadza, że będzie spał w internacie szkoły budowlanej, w której trzeba samemu nawlec sobie pościel, że nie musi zjeść obiadu w najdroższej restauracji, tylko ze "wspólnej michy", jak się wtedy mawiało na żarcie przygotowane przez samych organizatorów. I, że wspólnie jedzony w sporym gronie posiłek, gdzieś w ciasnej garderobie, będzie tak przez niego wychwalany. Absolutnie nie dało się wyczuć z jego strony żadnego dystansu, choćby z racji różnicy wieku — dodaje "Piacha". Zdradza również tajemnicę, że muzyk próbował "poderwać" ówczesną dyrektor Muzeum.

— Ktoś z publiki rozwalił kran w przygarderobianej toalecie, woda zaczęła zalewać podłogę. Wpadliśmy w panikę, gdy ówczesna dyrektor Wyczółkowska była tak zła, że chciała kończyć imprezę. Brylu ją wziął, grzecznie porozmawiał, zakręcili dopływ wody. Robert z szatni wziął kubeł ze szmatą i sam całą tą wodę zebrał. Zresztą, mówił, że fajna z niej babka i nawet trochę ją podrywał, co nas bardzo bawiło — uśmiecha się Marcin.

Jako support wystąpiła wtedy kętrzyńska grupa Grab. — Dla mnie Brylewski zawsze będzie się kojarzył z Brygadą Kryzys muzycznie, a tak po ludzku z niezależnością i pewnie buntem takim przeciw systemowym. Wielkim szczęściem, może nawet zaszczytem w tamtych czasach było dla mnie dzielenie sceny z Brylewskim, kiedy dotarł do Kętrzyna ze Światem Czarownic. My wtedy jako GRAB graliśmy jako wsparcie. Wtedy to było coś, a teraz to wszystko pozostało w naszych głowach jako piękne wspomnienia i doświadczenie. Czyli Brylu nieśmiertelny!!! — zapewnia Maciej Nałysnik, perkusista Graba.


Wojciech Caruk


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5