Jednym radość z triumfu, drugim szpila w serce

2018-04-13 18:17:05(ost. akt: 2018-04-13 18:21:57)
Strzegący bramki Wilczka Emil Dymek miał - dosłownie i w przenośni - pełne ręce roboty

Strzegący bramki Wilczka Emil Dymek miał - dosłownie i w przenośni - pełne ręce roboty

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

PIŁKA NOŻNA/// 3 wygrane, 2 remisy,1 porażka i 1 szpila w serce - to bilans minionej kolejki piłkarskich ekip powiatu kętrzyńskiego. Wszystkie ekipy zakończyły weekend w dobrych humorach. Powody do narzekań mają tylko Korsze i Łankiejmy.
Do niedawna najwyżej sklasyfikowany zespół naszego powiatu, IV-ligowy MKS Korsze, ewidentnie nie może odnaleźć formy, którą prezentował jeszcze jesienią. Zielono-niebiesko-czerwoni 7 kwietnia spotkali się w Suszu z miejscową Unią. I trzeba przyznać, że już od samego początku mieli wyraźnie "pod górkę". W 5. minucie - decyzją arbitra - z murawą pożegnał się Dawid Juraniec.

Czerwona kartka podziałała na gospodarzy jak przysłowiowa (i równie czerwona) płachta na byka. Unia ruszyła do zmasowanego ataku, którego nie zdołała zatrzymać zazwyczaj szczelna defensywa MKS. Wynik (5:0) mówi sam za siebie, więc Korszom nie pozostało nic innego jak wziąć się w garść i 14 kwietnia - w pojedynku z Motorem Lubawa - na własnej murawie zawalczyć o odbudowanie zaufania kibiców.

W miniony weekend nie próżnowali natomiast pozostali nasi reprezentanci na szczeblu IV ligi. Granica Kętrzyn pokonała na wyjeździe Tęczę Biskupiec (0:1), natomiast wyposzczone Orlęta Reszel (wcześniejsze mecze były odwoływane ze względu na zły stan murawy) udanie zainaugurowały wreszcie rundę, pokonując (1:2) lubawski Motor. Kolejnymi rywalami zespołów powiatu kętrzyńskiego będą odpowiednio Mrągowia Mrągowo i Błękitni Pasym.

Okręgówka na remis

Piłkarskie piętro niżej, Wilczek Wilkowo wyruszył na podbój Pisza. Przed meczem, zza niedomkniętych drzwi szatni "Watahy" rozległ się drużynowy okrzyk, za którego sprawą cały piski stadion mógł być pewien, że podopieczni trenera Rafała Sokołowskiego mają zamiar zapolować na zwycięstwo. Po chwili obie strony, wyraźnie zmotywowane, zameldowały się na murawie.

Gospodarze niespodziewanie łatwo i szybko narzucili swoje warunki. Gra w znacznej mierze toczyła się pod bramką Wilczka, przez co pełne ręce roboty miał strzegący jej Emil Dymek. Nasz golkiper każdą kolejną udaną interwencją udowadniał, że nie bez przyczyny określany jest mianem jednego z najlepszych bramkarzy "okręgówki".

Skapitulował dopiero pod koniec pierwszej połowy. Piscy kibice zaczęli głośno cieszyć się ze zdobycia bramki, a kilka sekund później... Na trybunach zrobiło się nieporównywalnie głośniej, gdy arbiter wskazał "spalonego". Po drugiej stronie boiska niemal bezrobotny był Adrian Śmiarowski, choć - trzeba przyznać - golkiper Pisza pozostawał w pełni skoncentrowany. Gdy Wilczek co jakiś czas próbował "kąsać" nieśmiałymi akcjami, popularny "Śmiara" był zawsze na posterunku.

Druga połowa okazała się zdecydowanie bardziej wyrównana, w dalszym ciągu tablica wyników pozostawała jednak nietknięta. Kibiców, emocji, twardej gry i kartek tego dnia nie brakowało. Zabrakło jednak bramek. Po bezbramkowym remisie obie ekipy wyjęły z puli po 1 punkcie i rozjechały się do domów.

- Myślę, że nie zdobyliśmy punktu, tylko straciliśmy dwa - mówi Łukasz Świderski, trener Mazura. - Od początku spotkania graliśmy tak, jak sobie założyliśmy. Wysoki pressing pozwolił nam dominować w posiadaniu piłki i liczbie sytuacji bramkowych. Żadnej z nich jednak nie udało się nam wykorzystać. Przynajmniej dwie z nich powinny zakończyć się bramkami. Musimy pracować nad skutecznością i szybszym podejmowaniem decyzji w kluczowych momentach - dodaje szkoleniowiec.

- Również i u nas szwankowała skuteczność - mówi Kamil Jankiewicz z Wilczka Wilkowo. - Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo przeciętnie. Później trener nieco przestawił zespół i mieliśmy dwie sytuacje, które mogły zagwarantować nam zwycięstwo. Remis dał nam jednak 4 mecz bez porażki, z czego jesteśmy zadowoleni - dodaje popularny "Jankiel".

- Mazur całkiem nieźle zaprezentował się na boisku. Mając na uwadze ich coroczne problemy kadrowe, udało im się zebrać naprawdę ciekawą drużynę. Widać, że młodzi napastnicy całkiem dobrze radzą sobie z szybkim poruszaniem się po boisku. Wspierają ich też doświadczeni gracze. Przykładem tego był jeden z fauli. Mazur powinien kończyć mecz w 10, jednak kapitan drużyny (Paweł Uszyński - przyp. K.K.) skutecznie odwrócił uwagę sędziego od ukarania ich zawodnika drugą żółtą kartką. To mógł być dla nas kluczowy moment. Jesteśmy jednak wdzięczni za dobrą walkę i życzymy rywalom powodzenia w dalszej części sezonu - słyszymy w szeregach "Watahy" z Wilkowa, które w przyszły weekend zmierzą się u siebie z Victorią Bartoszyce.

Druga z okręgowych ekip naszego powiatu, Jurand Barciany, w rozgrywanym równolegle w Węgorzowie spotkaniu postawiła się miejscowej Vęgorii. Remis (2:2) z wyraźnymi faworytami ma prawo cieszyć. Pozostaje trzymać kciuki, by był to znak końca kryzysu, w którym w ostatnim czasie zdawał się być nasz klub. W sobotę Jurand podejmie u siebie Omulew Wielbark.

Pierwszy triumf Szansy

Swoje historyczne zwycięstwo odnotowała w miniony weekend "najświeższa" z ekip powiatu kętrzyńskiego. Debiutująca w ligowych rozgrywkach Szansa Reszel - kosztem Fortuny Wygryny - zgarnęła pierwszy komplet punktów i z 5. "oczkami" na koncie awansowała na 6. miejsce w klasie B. Ekipa Szansy ma teraz okazję do dłuższego świętowania - w przyszłym tygodniu pauzuje, a na murawę wróci dopiero 21 kwietnia (meczem z Olimpią Miłki).

Wznowienie rozgrywek na tym szczeblu, w dość sentymentalny sposób, wbiło szpilę w serca kibiców Tytana Łankiejmy. Starzy wyjadacze "serie B", przypomnijmy, po rundzie jesiennej zadecydowali o wycofaniu klubu z ligowej walki o punkty.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5