Pozytywnie zakręceni wariaci

2017-10-29 16:00:00(ost. akt: 2017-10-29 22:34:36)
Dr Watt szykuje się do podboju zagranicznego rynku muzycznego

Dr Watt szykuje się do podboju zagranicznego rynku muzycznego

Autor zdjęcia: Wojciech Caruk

Kętrzyńska grupa rockowa Dr Watt ponownie daje o sobie znać. 20 października odbyła się premiera najnowszego videoklipu zespołu do coveru ABBY "The Winner Takes It All". Utwór zwiastuje nadchodzącą płytę zespołu. O tym co słychać w kapeli opowiedział nam gitarzysta Paweł Korol
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Dr Watt wraca z nowym teledyskiem

Dr Watt wraca z nowym teledyskiem

- Skąd wziął się pomysł nagrania takiego coveru zespołu raczej mało rockowego?
My zawsze mieliśmy chęć na zrobienie cudzego utworu, praktycznie od samego początku. Trzeba tylko było znaleźć utwór, który by nam pasował. Nie sztuką w naszym przypadku byłoby zrobienie Metallicy czy Iron Maiden, ale zalatywałoby to plagiatem. Nie było sensu coverowania zespołów o podobnej stylistce jak nasza. Na cover trzeba mieć pomysł. Trwało to parę lat. Czekaliśmy, aż coś nam "wpadnie". Pewnego dnia zadzwonił do mnie wokalista Paweł Bielecki, żebym posłuchał "The Winner Takes It All". Posłuchałem i doszedłem do wniosku, że można coś z tym kawałkiem zrobić.

- Prawdę mówiąc nie spodziewałem się po was, że zaczniecie robić covery.
Wiesz dlaczego się je robi? Uznane zespoły, jak Metallica robią to, bo lubią. Przypominają sobie utwory słuchane "za dzieciaka". Zespoły mniej znane, jak Dr Watt robią to po to, żeby być zauważonym przez ludzi. W tej chwili są niestety niewielkie szanse zaistnienia na rynku muzycznym.

- Myślisz, że cover ABBY daje wam taką szansę?
Myślę, że tak. Zobaczymy. Trzeba było mieć pomysł, nam udało się go znaleźć. Potem przyszedł czas na obraz. Realizacja trwała prawie rok czasu, ale myślę, że się udało.

- Jak wyglądała kwestia realizacji klipu. Skąd pomysł, koncepcja, itp.?
Zrobiłem swój aranż, taki w stylu Van Halen i lat 80 - tych. Zaprezentowałem to Bieleckiemu, jemu to się spodobało i zaczęliśmy tworzyć całość utworu. Jednocześnie myśleliśmy też o klipie. Mieliśmy problem, bo oryginalnie to śpiewa świetna wokalistka. Słyszałem ten numer w wykonaniu mężczyzn i strasznie mi się to nie podobało. Zaczęliśmy szukać tonacji, która by nam pasowała. Tekst jest, jaki jest. Bielecki wybrał z niego pasujące mu frazy i tak powstał pomysł historii o powiedzianej w teledysku. "The Winner Takes It All", czyli zwycięzca bierze wszystko. W klipie jest zwycięzca i jest przegrany.

- Historia dzieje się na dwóch płaszczyznach czasowych. Czy jest inspirowana autentycznymi wydarzeniami?
Nie. Tak sobie wymyśliliśmy. Nie ma żadnego przełożenia w rzeczywistości.

- Czyli zespół, który pojawia się w teledysku to nie jesteście wy sprzed lat?
Nie, to nie jest Dr Watt. To fikcyjna historia i fikcyjne postacie. Co ciekawe, to jest nasz pierwszy teledysk w pełni przemyślany, ze scenariuszem. Reżyserią zajął się nasz basista Jacek Żebrowski. My nie ingerowaliśmy w jego pracę. Każdy z nas wiedział, co ma robić.

- Kto zajął się realizacją klipu?
Reżyserem był, jak wspomniałem Jacek. Za obraz odpowiedzialni są Agnieszka i Artur Frankowscy. Na początku mieli zająć się tylko zrobieniem dobrych ujęć. Potem ja wspólnie z Bieleckim i Żebrowskim zaczęliśmy te kadry składać w historię. Zajęło nam to kilka miesięcy. Potem szukaliśmy kogoś, kto profesjonalnie złożyłby to nam do kupy. Niestety kilka osób nie podołało temu zadaniu i materiał ponownie trafił do "Franków".

- W teledysku występuje też grupa młodych aktorów.
Kiedy powstał pomysł na klip zaczęliśmy też myśleć o młodych aktorach. Tak się złożyło, że dołączył wtedy do nas nowy gitarzysta, Dawid Wajs. Miał chyba wtedy 19 czy 20 lat. Ma fajną dziewczynę, która zagrała w teledysku. Dawid wciągnął też swoją siostrę i kolegów. Uważam, że wypadli bardzo dobrze.

- Teledysk jest już od kilku dni w internecie. Czy dotarły do ciebie już jakieś pierwsze opinie?
Do tej pory to same pozytywne. Nie spotkałem się jeszcze z żadną złą opinią. Na youtube i stronie ketrzyn.wm.pl mamy pok 1,5 tys. wyświetleń w ciągu kilku dni.

- Robicie sobie ostatnio niezłą promocję w internecie. Jesteście nie tylko na youtube, ale też spotify czy itunes?
Wpadliśmy pod skrzydła wytwórni RecordsDK, która zajmuje się promocją zespołów i sprzedażą nagrań przez internet. Dzięki temu jesteśmy w 50 najlepszych sklepach internetowych na świecie. Cover ABBY też został już przez wytwórnię wzięty. Efekty już są widoczne. Od ponad tygodnia jesteśmy w ten sposób promowani i wzrosła oglądalność naszych teledysków na youtube. Coś się zaczęło dziać. Można nas znaleźć w sklepach w Hiszpanii, Francji i w innych krajach.

- Nie boli Cię to, że ten ruch zrobił się przy okazji coveru, a nie autorskiego utworu? Przecież wcześniej mieliście fajne utwory i teledyski.
Płyta "Changes" ukazała się w sprzedaży internetowej dwa tygodnie przed premierą "The Winner Takes It All", więc nie widzę tutaj związku. Co ciekawe, ten album fizycznie pojawił się w 2014 roku. Teraz nabiera nowego życia. Takie zmartwychwstanie tej płyty. Dodatkowo oprócz starych numerów i coveru ABBY promowany jest też "Hey USA", jako zwiastun drugiej płyty.

- W takim razie co z tą drugą płytą?
U nas jest taki problem, że trzeba się spotkać i poćwiczyć, a każdy mieszka gdzie indziej. Teraz po zaduszkach jestem umówiony z naszym bębniarzem Benym i będziemy pracować nad perkusją. Utwory są już opracowane i zaaranżowane. Teraz trzeba nauczyć się je grać.

- Wróćmy jeszcze do tematu coveru. Wiem, że kiedyś zrobiliście jeszcze utwory bardziej metalowych kapel niż ABBA.
Tak, był taki epizod. Graliśmy na zlocie motocyklowym. Z tej okazji w naszym secie pojawiły się "Highway To Hell" AC/DC oraz "Breaking The Law" Judas Priest. To była jednak jednorazowa historia. Nie robimy generalnie takich utworów. Oryginał zawsze jest lepszy. Dobry cover, to dobry pomysł. Inaczej pierwszy lepszy chałturnik jest w stanie takie rzeczy "odklepać"

- Co z graniem na żywo?
W tej chwili cisza. Koncentrujemy się na nowych numerach i kolejnej płycie. Być może pojawimy się w Kętrzynie przy okazji WOŚP.

- Zrobiliście w tym roku wspólnie z muzykami z Synkopy Projekt Legendy. Jak teraz z perspektywy czasu wspominasz tamten koncert?
Bardzo jestem z niego zadowolony. Fajnie nam to wyszło. Dla mnie to było ciekawe przeżycie.

- Pamiętam, że zapowiadaliście wtedy kontynuację tego pomysłu. Coś się w tym kierunku dzieje?
Cały czas o tym myślimy. Jednak obecnie koncentrujemy się na tym co się dzieje wokół Watta. Na Projekt Legendy przyjdzie jeszcze odpowiedni czas.

- Ludzie, którzy was znają często określają mianem "kupy pozytywnie zakręconych wariatów". Konsekwentnych w działaniu, ale wariatów. Zgodzisz się z tym?
Tak rzeczywiście jest. Nic więcej w tej kwestii nie mogę dodać.

Rozmawiał: Wojciech Caruk

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5