Wreszcie przełamały złą passę!

2017-10-19 11:46:21(ost. akt: 2017-10-22 09:47:57)

Autor zdjęcia: archiwum klubu

Aż siedem tygodni czekały piłkarki MOSiR Kętrzyn na pierwsze punkty w III lidze kobiet. Podopieczne trenera Andrzeja Kłosowskiego, choć stawiane na przegranej pozycji, 15 października rozgromiły u siebie GKS Wikielec.
Tak posępnych nastrojów w obozie jedynego żeńskiego zespołu futbolowego naszego powiatu nie było chyba jeszcze nigdy. Po stosunkowo świetnym sezonie 2016/2017, do tegorocznych rozgrywek kętrzynianki podchodziły pełne wiary we własne umiejętności. Ekipa MOSiR wprawdzie należy do grona najmłodszych drużyn tego typu w regionie, jednak dużo bardziej doświadczone rywalki udawało im się pokonywać dzięki ambicji i ciężkiej, systematycznej pracy na treningach.

Spotkanie inaugurujące sezon 2017/2018, w którym 27 sierpnia podopieczne trenera Andrzeja Kłosowskiego poniosły bolesną porażkę (1:6) za sprawą rywalek ze Stomilu II Olsztyn, przyjęte zostało jako zimny prysznic. Tygodnie jednak mijały, wciąż nie udawało się wywalczyć choćby remisu (kilkakrotnie był na wyciągnięcie ręki), a wspomniany prysznic zaczął powoli zamieniać się w przerębel. Wraz z nim - piłkarki zaczynały zamieniać się w... futbolowe morsy?

To już jednak przeszłość. Wszystko za sprawą fenomenalnego spotkania, które kętrzynianki rozegrały 15 października z GKS Wikielec. Czyli drużyną, która - jeśliby tylko udało jej się w minioną niedzielę ograć MOSiR - plasowałaby się na pozycji wicelidera III ligi. Sportowa, pozytywna złość, która coraz mocniej kiełkowała w reprezentantkach Kętrzyna, nie pozwoliła jednak gościom pokazać na murawie zbyt wiele.

Kętrzynianki od pierwszego gwizdka kontrolowały przebieg wydarzeń na boisku. Na tablicę wyników przekładało się to jednak dość opornie, bo do szatni MOSiR schodził z "ledwie" jednobramkowym prowadzeniem. Do wygranej było jednak wciąż daleko. Tym bardziej, że Wikielec zdawał się rozkręcać z każdą minutą.
- Przed końcem pierwszej połowy trochę się pogubiłyśmy. Doprowadziło to do kilku groźnych sytuacji, jednak nasza defensywa działała bez zarzutu - mówi grająca na lewej stronie obrony MOSiR Gabriela Dymidziuk.

Linia defensywna nie zawodziła w dużej mierze dzięki solidnemu występowi powracającej między słupki po dłuższym czasie Małgorzaty Jastrzębskiej. Był to o tyle nieoczekiwany ruch ze strony szkoleniowca, że jeszcze niedawno wspomniana zawodniczka walczyła na boisku, lecz... w ataku.

- Zespół potrzebował nowej, dodatkowej golkiperki. W przeszłości stałam już na bramce, więc kiedy pojawił się ten problem, to postanowiłam, że spróbuję go rozwiązać - przekonuje Małgorzata Jastrzębska. Eksperyment się udał, ponieważ kętrzynianka - mimo wzmożonych ataków gości - przekształciła swoje pole karne w twierdzę nie do zdobycia.

- Rozmowa z trenerem, którą odbyłyśmy w czasie przerwy, wyraźnie nas zmotywowała. Uszczelniłyśmy obronę, szanowałyśmy bardziej piłkę i starałyśmy się grać mocniej skrzydłami. Zaowocowało to kolejnymi dwoma bramkami - słyszymy w szeregach naszych piłkarek, które wygrały ostatecznie 3:0 (dwukrotnie na listę strzelców wpisała się Izabela Zaduszko, a jedno trafienie dorzuciła dodatkowo Karolina Sawczuk).

- Jesteśmy bardzo wdzięczne kibicom, którzy mimo naszych nieco gorszych ostatnio występów dalej wiernie nas wspierają. Trybuny sprawiły, że każda z nas dawała z siebie jeszcze więcej. Te punkty są niesamowicie cenne również dlatego, że wyraźnie podbudowały nasze morale. Teraz, gdy wiemy, że w dalszym ciągu jesteśmy w stanie wygrywać, będzie grało nam się dużo lepiej - podsumowuje Gabriela Dymidziuk.

O tym, czy kętrzynianki pójdą za ciosem i będą kontynuowały swój marsz ku czołówce III ligi przekonamy się już 22 października. Podopieczne trenera Kłosowskiego wyruszą wówczas do Olsztyna, by mierzyć się z zeszłorocznymi dominatorkami - KKP Stomil II Olsztyn.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5