Nowy radny nie zamierza głosować pod dyktando
2017-03-23 16:41:11(ost. akt: 2017-03-23 19:12:09)
W wyborach uzupełniających do Rady Miasta Zenon Wiszniewski wystartował jako kandydat niezależny, mimo, że oficjalnie jest członkiem PO. Podczas poniedziałkowej sesji przyjął ślubowanie i już oficjalnie zasiadł wśród radnych. Po sesji zadaliśmy nowemu radnemu kilka pytań.
Zamierza pan być aktywnym radnym?
— Na pewno tak. Nie po to wystartowałem na radnego, żeby tylko podnosić rękę, jak kaczka. Na szczęście nie jestem sam. Jest grupa ludzi z mojego okręgu, która mi pomaga.
— Na pewno tak. Nie po to wystartowałem na radnego, żeby tylko podnosić rękę, jak kaczka. Na szczęście nie jestem sam. Jest grupa ludzi z mojego okręgu, która mi pomaga.
Podczas tej pierwszej sesji kilka razy przewodniczący Dariusz Duczek pouczał pana, przytaczał regulamin...
— Czasami trzeba powiedzieć coś niezgodnie z regulaminem, by wyartykułować to co się ma na myśli.
— Czasami trzeba powiedzieć coś niezgodnie z regulaminem, by wyartykułować to co się ma na myśli.
Wygrał pan bez żadnej reklamy, nie popierała pana też żadna partia. To jakieś zmęczenie społeczeństwa?
— Skończyły się chyba czasy, kiedy przyjeżdżał poseł czy inny senator i zaczynał agitować. To przed samymi wyborami już nie przechodzi. Ludzie nie dają się nabierać, bo wiedzą, że po wyborach wszyscy się poodkręcają i tyle będą ich widzieli. Wiem to też ze „swojego podwórka”, bo przecież wciąż należę do PO. Z listy partii nie startowałem, bo co by mi to dało? Tu trzeba było chodzić do ludzi i przekonywać. Zostawiałem ulotki, rozmawiałem z ludźmi. Reakcje były różne, zazwyczaj pozytywne. Ale ludzie chyba nie interesują się polityką. Niektórzy mają jeszcze takie komunistyczne pojęcie, że pewne rzeczy dla nich zrobi pan burmistrz, albo ogólnie, że władza im coś da. Zapominają, że to wszystko idzie z ich pieniędzy. Ich czyli podatników.
— Skończyły się chyba czasy, kiedy przyjeżdżał poseł czy inny senator i zaczynał agitować. To przed samymi wyborami już nie przechodzi. Ludzie nie dają się nabierać, bo wiedzą, że po wyborach wszyscy się poodkręcają i tyle będą ich widzieli. Wiem to też ze „swojego podwórka”, bo przecież wciąż należę do PO. Z listy partii nie startowałem, bo co by mi to dało? Tu trzeba było chodzić do ludzi i przekonywać. Zostawiałem ulotki, rozmawiałem z ludźmi. Reakcje były różne, zazwyczaj pozytywne. Ale ludzie chyba nie interesują się polityką. Niektórzy mają jeszcze takie komunistyczne pojęcie, że pewne rzeczy dla nich zrobi pan burmistrz, albo ogólnie, że władza im coś da. Zapominają, że to wszystko idzie z ich pieniędzy. Ich czyli podatników.
Członek PO, a nie siedział koło kolegów? Jak to się stało, że pańscy koledzy siedzą z przodu, a pan z tyłu?
— To zostało jakoś wcześniej ustalone, ale to nawet dobrze, bo przynajmniej będę widział kolegów podczas głosowań. W ogóle ten układ w Radzie Miasta jest dla mnie śmieszny. Radni powinni siebie widzieć nawzajem, a nie siedzieć jak w szkole i głosować pod dyktando nauczyciela. Poza tym koledzy wiedzą, że jestem gotowy tworzyć klub PO, ale na pewno nie będę podnosił ręki jak inni.
— To zostało jakoś wcześniej ustalone, ale to nawet dobrze, bo przynajmniej będę widział kolegów podczas głosowań. W ogóle ten układ w Radzie Miasta jest dla mnie śmieszny. Radni powinni siebie widzieć nawzajem, a nie siedzieć jak w szkole i głosować pod dyktando nauczyciela. Poza tym koledzy wiedzą, że jestem gotowy tworzyć klub PO, ale na pewno nie będę podnosił ręki jak inni.
Pełny zapis rozmowy z Zenonem Wiszniewskim w piątkowym (24.04) wydaniu "Gazety w Kętrzynie".
Czytaj e-wydanie ">kliknij.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez