W naszych czasach zdrowy styl życia to konieczność

2017-02-26 17:14:19(ost. akt: 2017-02-26 10:17:23)
Michał Okuniewski jest lekarzem medycyny ratunkowej w kętrzyńskim Falcku.

Michał Okuniewski jest lekarzem medycyny ratunkowej w kętrzyńskim Falcku.

Autor zdjęcia: Dorota Wróblewicz

— Musimy sobie zdawać sprawę, że Zespół Ratunkowy jest od RATOWANIA a nie od leczenia — mówi Michał Okuniewski. Z lekarzem specjalistą medycyny ratunkowej rozmawiamy o kulisach pracy w Zespole Ratunkowym.
Na czym polega praca w Karetce Pogotowia?
— Mamy dwa rodzaje Karetek Pogotowia, które nazywamy zespołami S i P. Zespół S to karetka specjalistyczna 3 osobowa, w skład której wchodzi lekarz Specjalista Medycyny Ratunkowej oraz dwóch ratowników medycznych. Zespół P to karetka Podstawowa gdzie znajduje się dwóch ratowników medycznych. Celem naszego działania jest jak najszybsza możliwa reakcja w sytuacji nagłego zagrożenia życia i zdrowia pacjentów.

Do jakich zdarzeń najczęściej wyjeżdżacie?
— Najczęściej są to stany związane z zaburzeniami pracy układu krążenia i układu oddechowego oraz osób nietrzeźwych. Niestety bardzo często jeździmy do przypadków, do których w ogóle nie powinniśmy być wysyłani. Ale o tym decyduje dyspozytor w Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Olsztynie. Musimy sobie zdawać sprawę, że Zespół Ratunkowy jest od RATOWANIA a nie od leczenia. Wiem, że brzmi to trochę enigmatycznie, ale takie są fakty. Naszym zadaniem jest uratować pacjenta w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, ustabilizować go, a następnie przetransportować na odpowiedni oddział szpitalny, gdzie zostanie wdrożone dalsze specjalistyczne leczenie. Chciałbym podkreślić to z całą stanowczością, karetka Pogotowia to nie jest POZ na kółkach.

Praca w karetce jest bardzo ciężka i odpowiedzialna, zapewne bywa też niebezpieczna?
— Zgadza się, oprócz niebezpieczeństw związanych z naszym zawodem, czyli np. zakłucie się igłą skażonym materiałem biologicznym, często mamy do czynienia z innymi dodatkowymi niebezpieczeństwami. Na ogół są to sytuacje związane pobudzonymi pacjentami leczonymi psychiatrycznie w fazie zaostrzenia, z osobami nietrzeźwymi oraz z pacjentami, którzy wykazują się wysoką agresją do ludzi chcących im przecież pomóc. Ale zdarzają się również sytuacje, gdzie już sam opis zdarzenia powoduje, że najpierw wzywamy policje i dopiero później sami wchodzimy.

Jak sobie z tym radzicie? Przecież nie jesteście szkoleni do walki tylko do ratowania?
— Tak. Każdy przypadek jest inny i musimy wykazywać się wysoką psychologią, rozwagą i rozumem. Tutaj nie ma głupiego bohaterstwa, od razu wzywamy policję, z którą współpraca układa się według mnie bardzo wzorowo. Zawsze możemy na siebie liczyć.

Ciekawi mnie też, jak wygląda współpraca z pacjentami, do których jeździcie?
— W większości jest to wzajemny szacunek i zrozumienie, z korzyścią dla pacjenta.

Sporo się ostatnio mówi o pojazdach uprzywilejowanych, a karetka niewątpliwie do takich należy. Kierowcy takiego pojazdu można wszystko czy powinien jednak zwracać uwagę na wszystko co się dzieje wokół?
— Oczywiście, że kierowca karetki musi zwracać uwagę. Pojazd uprzywilejowany, wysyła sygnały świetlne i dźwiękowe innym uczestnikom ruchu, aby ci ustąpili mu miejsca. Absolutnie nie zwalnia to nas z przestrzegania przepisów ruchu drogowego. Dlatego tak ważna jest pomoc ze strony innych kierowców – ustąpienie miejsca. Wszystkim bezmyślnym kierowcom, którzy zamiast pomóc utrudniają w takich sytuacjach chciałbym tylko zadać jedno pytanie: a co jeżeli jedziemy właśnie do Twojej matki?

A jak wygląda wyposażenie takiej karetki, którą pan jeździ?
— Mamy najlepsze wyposażenie, i to bez dwóch zdań. Wszystko jest zgodne z wymaganymi przepisami. Jeśli o to chodzi, uważam, że żadna inna stacja nam nie dorównuje. Zarówno pod względem sprzętu, jak i wyposażenia.

Sama ekipa pewnie też musi się rozwijać. Czy obejmuje to tylko lekarza?
— Nie, ja bym powiedział, że cały zespół przechodzi szkolenia w sposób permanentny. Raz w miesiącu mamy szkolenia wewnętrzne, a poza tym każdy z nas jeździ na specjalistyczne kursy medyczne, konferencje i warsztaty.

Jesteście też wzywani do wypadków, a to czasami wiąże się z niezbyt „fajnym” widokiem...
— Zgadza się, nie są to przyjemne widoki szczególnie dla osób, które spotykają się z tym pierwszy raz.

A co z ewidentnie nieuzasadnionymi wezwaniami karetki pogotowia?
— No cóż, temat rzeka. Niestety nie ma żadnej woli, aby tę sprawę uporządkować. I tak się to kręci od nieszczęścia do nieszczęścia, media trochę pokrzyczą i nic się nie zmienia. Może musi się wydarzyć jakaś większa tragedia, żeby zmienić ten stan. Jest takie powiedzenie „szanuj karetkę swoją, bo możesz nie mieć żadnej”.

Czemu akurat wybrał pan taką specjalizację?
— Ponieważ jestem niecierpliwy, lubię szybko widzieć efekt swoich działań. Medycyna Ratunkowa to pierwsza linia, to zaskoczenie, to nieprzewidywalność, to zawsze duża adrenalina. Prawie w 50 % jedziemy do czegoś innego niż było wezwanie. Na miejscu okazuje się, że mamy do czynienia całkowicie z czymś innym.

Lekarz musi czasem podejmować trudne decyzje. Czy często się to zdarza (Panu)?
— TAK.

Co pana najbardziej denerwuje, drażni w pracy? Pewnie nieuzasadnione wezwania lub osoby nietrzeźwe?
— Nie, najbardziej drażnią i denerwują mnie dwie rzeczy.
Pierwsza to brak udzielania pierwszej pomocy przez osoby postronne, przez świadków. Np. ostatni taki przypadek – zatrzymanie krążenia pod kościołem w Reszlu – nikt nie pomógł temu człowiekowi, a przez to nie dano mu żadnej szansy na przeżycie.
A druga, to fakt, że prawie w 80 % przypadków pacjenci sami się przyczyniają do takiej sytuacji przez to, że w ogóle nie dbają o swoje zdrowie.

Jest grupa zawodów, do wykonywania których nie zawsze wystarczają tylko umiejętności. Potrzebne jest coś więcej. Czy Pan kieruje się jakąś - przepraszam za słowo - misją w swojej pracy?
— Kiedyś była to pomoc dla każdego. Obecnie pomoc przede wszystkim, tym którzy chcą sobie pomóc. Bo to ma sens. Najgorzej jest uszczęśliwiać na siłę. Obecnie moją misją - nie koniecznie w pracy zawodowej - jest profilaktyka, prowadzenie zdrowego stylu życia, edukacja prozdrowotna na wzór medycyny chińskiej. Skupić się bardziej na tym, aby utrzymać i zachować zdrowie niż na leczeniu powstałych chorób. Moi przyjaciele i znajomi są raczej z tego zadowoleni.

Tak już na zakończenie: pacjentom wypadałoby życzyć zdrowia, a czego moglibyśmy życzyć lekarzowi?
— Myślę, że dla każdego z nas najważniejsza jest troska o swoje zdrowie. Żadnych używek. Prowadzenie zdrowego stylu życia, odpowiedni wysiłek fizyczny i suplementacja, zdrowe odżywianie. W naszych czasach zdrowy styl życia to nie kwestia wyboru, to już jest konieczność.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5