Chcemy stawiać na kompetentnych pracowników

2016-12-04 15:17:10(ost. akt: 2016-12-04 13:41:29)
Dyrektor Krzysztof Tytman (w środku) odbiera gratulacje od marszałka Gustawa Marka Brzezina i naczelnego Gazety Olsztyńskiej Igora Hrywny.

Dyrektor Krzysztof Tytman (w środku) odbiera gratulacje od marszałka Gustawa Marka Brzezina i naczelnego Gazety Olsztyńskiej Igora Hrywny.

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Wydaje się, że temat kętrzyńskiego szpitala emocje u mieszkańców wzbudza od zawsze. I choć często są to głosy krytyczne to przecież często pacjenci doceniają też pracę placówki. Jednym z takich głosów jest wynik naszego plebiscytu Wielkie Serce, w którym pacjenci docenili pracę personelu medycznego. O tym, jaki jest plan na to, by poprawić sytuację szpital rozmawialiśmy jego dyrektorem, Krzysztofem Tytmanem.
O szpitalu ma być cicho czy głośno? Swego czasu Pana słowa odbiły się szerokim echem.
- Tak, rzeczywiście powiedziałem, że o szpitalu powinno być cicho, natomiast słowa te zostały wykorzystane w niewłaściwym kontekście w czasie debaty na temat szpitala, która odbyła się w kinie. Nie chodziło o to, by wyciszyć sprawy wokół placówki, a o to, że gdy w szpitalu jest dobrze, nic złego się nie dzieje, to wówczas po prostu się o nim nie mówi. Nigdy nie zamierzałem tuszować złych spraw pojawiających się wokół placówki.

A tych złych spraw jest więcej, mniej?
- Na pewno zmniejszyła się ilość skarg pacjentów, to jest obiektywne. Natomiast jeśli chodzi o otoczenie szpitala to sytuacja się nie uspokoiła. Placówka nadal służy różnym siłom jako element przetargowy, a czasami wręcz jako pałka do bicia przeciwnika. W tym zakresie uspokojenia nie ma, choć bardzo bym chciał, żeby było.

Wszyscy mówią o tym, że najważniejsze jest dobro szpitala.
- W tej chwili organ prowadzący, a więc Zarząd Powiatu, wykazuje konkrety, jakimi są przekazywane na inwestycje środki czy przygotowanie planu naprawczego. Są to realne, namacalne rzeczy. Same deklaracje składane w naszym mieście pozostają deklaracjami, z których nic nie wynika.

Wspomniał Pan o programie naprawczym, który także odbił się sporym echem. On jest już w tej chwili wdrażany?
- Program został tak przygotowany, by za kilka lat szpital stał się jednostką sprawnie funkcjonującą, sprawnie zarządzaną i samofinansującą się. W tej chwili szpital sam się nie finansuje. Kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia nie pokrywa wszystkich potrzeb szpitala. W następnym roku finansowanie szpitali będzie ryczałtowe, pochodzące z budżetu państwa. Jak wysokie będą to nakłady - w tej chwili tego jeszcze nie wiemy. Ale na pewno zasady się zmienią. Wobec tego cała ekonomiczna część programu naprawczego będzie uzależniona od tego, jakie środki trafią do szpitala. Dlatego też nie da się w tej chwili całkowicie zaadoptować programu. Jako dyrekcja dostaliśmy zalecenia Zarządu Powiatu, aby wdrażać już elementy programu naprawczego, które dają taką możliwość. I to robimy. Proszę zauważyć, że niektóre jego aspekty już funkcjonują, np. identyfikacja ośrodków kosztów pozwala nam mieć realny wpływ na przepływ środków finansowych i lepsze nimi zarządzanie.

Słuchając opinii mieszkańców to do personelu kierowana jest większość uwag i krytycznych głosów.
- Najlepszym programem naprawczym jest pozyskanie takich pracowników, którzy rozumieją ten zawód. Empatia jest w zasadzie wpisana w zawód lekarza czy pielęgniarki jako element profesjonalizmu. To, co udaje nam się teraz robić to pozyskiwanie znacznej ilości młodych lekarzy. A to daje nadzieję na zmianę wizerunku naszego szpitala, jego kadry. Programu dedykowanego zmianom podejścia do pacjenta jako takiego nie ma, natomiast nasze oczekiwania wobec pracowników są jasne - wszystkie niewłaściwe zachowania będą piętnowane, istnieje opracowany system kar, który może być stosowany. Ale jak mówiłem, główna nadzieją są kompetentni pracownicy pamiętający, że mają do czynienia z ludźmi potrzebującymi pomocy.
Zarządzanie kadrą jest największym elementem finansów. Naszym zadaniem jest uzupełnienie kadry, co oczywiście zwiększa także koszty. Program zaś zakłada zmniejszanie kosztów. Musimy doprowadzić więc do uzupełnienia kadry, a następnie szukać oszczędności w każdej innej rubryce.

Ta wymiana personelu o której Pan mówi już się dokonuje.
- Tam, gdzie potrzebowaliśmy uzupełniania nadrobiliśmy braki. Na przykład w oddziale wewnętrznym mamy dwoje nowych lekarzy, a od pierwszego grudnia do naszego szpitala przychodzi kolejny rezydent. Jeśli natomiast chodzi o wymianę kadry to jest jeden oddział, na którym od pierwszego stycznia będzie nowy skład lekarzy. W tym przypadku była konieczność zmiany nie ze względu na braki, a z racji poziomu usług.

Jaki jest plan na najbliższy czas?
- Oprócz wspomnianych spraw kadry są to inwestycje, które pozwolą nam funkcjonować na odpowiednim poziomie. Musimy dostosować nasz blok operacyjny do potrzeb i wymogów, a trzeba pamiętać, że w starych szpitalach niewiele bloków spełnia te wymagania. Postanowiliśmy, że blok operacyjny zbudujemy od nowa, ale w obrębie starego budynku. Plan funkcjonalno - użytkowy jest w tej chwili na etapie uzgodnień w wojewódzkim Sanepidzie, chcemy, by całość została zrealizowana w 2017 roku. Kolejną istotna rzeczą jest remont oddziału pediatrii, jednak ze względu na trwające uzgodnienia projektu nie uda nam się zrealizować tego do końca roku. Trzecim elementem jest remont izby przyjęć, tu także w chwili obecnej trwają uzgodnienia z Sanepidem. W dalszej perspektywie planujemy zmniejszenie liczby łóżek, która jest związana z postępem w medycynie i rzeczywistymi potrzebami. Dziś leczenia w łóżkach jest już znacznie mniej, trzeba usprawniać usługi oferowane przez szpital.

Swego czasu sporo mówiło się o możliwej prywatyzacji szpitala.
- To już chyba przeszłość, w tej chwili minister zdrowia mówi jasno - publiczna służba zdrowia, uzupełniana jedynie przez prywatną. Mój pogląd jest tu taki sam, nie myślimy zupełnie o prywatyzacji.

Uważa Pan, że to, co najgorsze już za szpitalem? Choćby zamknięcie oddziału wewnętrznego odbiło się w regionie dużym echem.
- Chcielibyśmy, żeby wokół tego co robimy było zrozumienie. Że to ma służyć poprawie poziomu usług, sytuacji finansowej i organizacyjnej szpitala. Wracając do zamknięcia oddziału, o którym Pan wspomniał - czasami trzeba podjąć decyzję o radykalnym sposobie leczenia, by uzyskać oczekiwany efekt. Proszę zwrócić uwagę, że zamknięcie oddziału poskutkowało tym, że dziś funkcjonuje on dobrze, sytuacja uległa znaczącej poprawie. To była trudna decyzja, ale ona otworzyła oczy wielu osobom na rzeczywistą sytuację i dało to szansę na odbudowę.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5