Na Syberii zmarli dwaj moi bracia

2014-09-16 22:08:08(ost. akt: 2014-09-16 22:18:48)
- Wieźli nas na Syberię od 10 lutego do 19 marca. Do wagonów nas zapakowali, mróz był do 40 stopni, brakowało wody, topiliśmy śnieg z dachu – wspomina Antoni Wiśniewski z Kętrzyna.
Antoni Wiśniewski miał 14 lat, gdy wybuchła wojna. Wraz z ojcem, macochą i rodzeństwem mieszkał w województwie białostockim, w powiecie Sokółka. Szkołę podstawową skończył w miejscowości Ogrodniczki pod Białymstokiem.

Pierwsze sowieckie deportacje rozpoczęły się już w październiku 1939 roku i dotyczyły najpierw uchodźców. W lutym, kwietniu, na przełomie maja i lipca 1940 roku oraz w maju i czerwcu 1941 roku miały miejsce kolejne deportacje. Wywożono przede wszystkim osadników wojskowych, średnich i niższych urzędników państwowych, służbę leśną oraz pracowników PKP. Zabierano całe rodziny bez wyjątku.

- Mój ojciec brał udział w bitwach z Sowietami w armii Piłsudskiego, walczył podczas I wojny światowej – opowiada pan. Antoni. Zapewne ten fakt, jak również i to, że ojciec był gajowym w lasach państwowych (stanowisko uznane za urzędnicze)sprawił, że cała rodzina została zesłana na Syberię.

- Nas i nasze dzieci na sanie wsadzili, na Sybir wywozili – śpiewa smutno nasz rozmówca. 10 lutego 1940 roku wraz z rodziną został deportowany. - Przyjechali około godziny 2 w nocy, obstawili mieszkanie, ojciec był wtedy w domu – wspomina. – Przyszedł ruski oficer, teraz to sobie przypominam, że był człowiekiem dość umiarkowanym, nie był złym człowiekiem. Powiedział: „zabierajcie wszystko, co możecie, bo tam się wam przyda”.

Dzięki jego radzie powiązali pościele wszystkie razem, zapakowali piły, topory, bo mogły się przydać. Ojciec pana Wiśniewskiego próbował tłumaczyć, że przecież nic nie zrobił, jest zwykłym urzędnikiem państwowym. W odpowiedzi usłyszał, że mają rozkaz „zabrać tego, który walczył w pierwszej wojnie światowej z Rosjanami, nam powiedzieli, jaki wy człowiek”.

Podróż na Syberię trwała od 10 lutego do 19 marca. - Do wagonów nas zapakowali, mróz był do 40 stopni, brakowało wody, topiliśmy śnieg z dachu – opowiada Antoni Wiśniewski. - Dwaj moi przyrodni bracia zmarli, przeziębili się. Wywieźli nas około stu kilometrów od Bajkału, w okolice Irkucka. Obecnych tam więźniów osunęli, a my zajęliśmy ich miejsca w drewnianych barakach.

Ojciec pana Antoniego dostał pracę jako cieśla, on sam mimo że miał dopiero 15 lat poszedł do pracy w Centralnych Warsztatach Rejonowych. Wielu było takich pracowników niepełnoletnich jak on. - Kto nie pracuje, ten nie je – usłyszeli. Pracował tam przez trzy lata. Przypomniała się w związku z tym naszemu rozmówcy przedwojenna piosenka: „Sędzia mnie nauczył liczyć i rachować, a pan prokurator ukraść, dobrze schować”. - Na Syberii byłem w latach 1940-1943 – opowiada dalej. – Wróciłem do kraju z pistoletem w garści.

Przebywając na Syberii dołączył do tworzonej tam Armii Berlinga. - Z Syberii nad Okę przyjechaliśmy pociągiem i stamtąd pod Lenino również – opowiada pan Wiśniewski. – Jak pierwszy raz zostałem ranny, to nawet nie pamiętam jak mnie wyciągali, ocknąłem się dopiero w szpitalu. Wyszedłem dalej walczyć, ukończyłem Szkołę Oficerską i zostałem dowódcą Kampanii Moździerzy, miałem wtedy niespełna 18 lat.

Zobacz: kresy.wm.pl

Po wojnie razem z wojskiem pojechał do Białegostoku, miał tam różne propozycje objęcia stanowisk, jednak odmówił. - Polska wywalczona, a wy teraz sobie porządkujcie – odpowiedział i wyjechał najpierw do Garbna, a następnie osiadł w Kętrzynie, gdzie mieszka do dziś.

Joanna Borkowska
j.borkowska@gazetaolsztynska.pl

Czy jest ktoś, kto nie słyszał o Westerplatte? Chyba nie. A ilu z nas słyszało coś o żołnierzach pułku Korpusu Ochrony Pogranicza "Podole"?. Pewnie niewielu. A ci żołnierze bili się nie mniej dzielnie z czerwonoarmistami, jak żołnierze majora Sucharskiego z Wehrmachtem. - Przewaga Sowietów bardzo duża, bijemy się uporczywie i będę starał się jak najdłużej moje kierunki osłaniać - meldował 17 września 1939 roku Marceli Kotarba, dowódca pułku.


17 września 1939 roku Odziały Armii Czerwonej zaatakowały Polskę. Polskie dowództwo zakazało stawiania oporu Armii Czerwonej, w przypadku innym niż natarcie wroga lub próba rozbrojenia. Do wielu jednostek ten rozkaz jednak nie dotarł, inne zaatakowane broniły się. W czasie walk z Sowietami zginęło około 3 tysięcy żołnierzy. Ostatnie boje polscy żołnierze stoczyli z Sowietami pod koniec września 1939 roku.

Ten atak ze wschodu załamał możliwość prowadzenia skutecznej walki obronnej przeciwko Niemcom. Gorsze były jednak późniejsze następstwa. Jeszcze we wrześniu 1939 Sowieci rozstrzelali około 2,5 tysiąca polskich jeńców. Potem był Katyń
i wywózki na Syberię, które objęły kilkaset tysięcy osób.

Ostatnim akordem sowieckiego terroru były tzw. masakry więzienne w czerwcu-lipcu 1941 roku, kiedy to NKWD zamordowała około 35 tysięcy więźniów politycznych, z czego 7 tysięcy w samym Lwowie.

W 2013 roku Sejm ustanowił 17 września Dniem Sybiraka.

Igor Hrywna17 września: dzień Apokalipsy:

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5